Ptak_Waw_CTR_2024

Weterynarz na kominie

10 sierpnia 2004

Wczoraj w Warszawie przed ministerstwem rolnictwa protestowało blisko 200 lekarzy weterynarii. Od kilku miesięcy walczą oni o podwyżkę wynagrodzenia.

Zbigniew Kowalski, lekarz weterynarii z Dobrcza do stolicy nie pojechał, ale z kolegami się solidaryzuje. Na prośbę Komitetu Protestacyjnego Ogólnopolskiego Porozumienia Stowarzyszeń Lekarzy Weterynarii Wolnej Praktyki wywiesił flagę narodową. - Ceny, które obowiązują obecnie, nie odpowiadają wkładowi naszej pracy. Brakuje nam pieniędzy na inwestycje - żali się.

Sami sobie winni
Kością niezgody między lekarzami a głównym lekarzem weterynarii i resortem rolnictwa jest sposób wynagradzania za badanie mięsa po uboju. Komitet protestacyjny domaga się podwyższenia stawek oraz przyjęcia systemu wynagrodzenia od zbadanej sztuki zarówno w małych, jak i w dużych rzeźniach. Tymczasem resort rolnictwa na wniosek głównego lekarza weterynarii opowiada się za godzinowym wynagrodzeniem we wszystkich zakładach, bez względu na ich wielkość. Stawka ma wynieść 41 zł za godzinę dla lekarza weterynarii i 20 zł dla niewykwalifikowanych pomocników.

Wprowadzenie jednolitej stawki ma zlikwidować kominy płacowe i nadużycia. - Zdarzało się, że powiatowy lekarz weterynarii zlecał jednemu weterynarzowi badanie mięsa w kilku rzeźniach. Lekarz taki korzystał z pracy technika, gdyż sam nie był w stanie być obecny w kilku zakładach - uważa Jacek Leonkiewicz, radca głównego lekarza weterynarii.
Zdaniem Leonkiewicza zarabiali nie tylko lekarze, ale tworzone przez nich spółki, w których zarobki jednej osoby sięgały nawet 30 tys. zł miesięcznie. Takie argumenty protestujących nie dziwią. Kilka tygodni temu w rozmowie z "Pomorską" Julian Kruszyński, przewodniczący komitetu protestacyjnego wyjaśniał: - Przemilcza się, że lekarze - biznesmeni odpowiadają za zespół i pracują ciężko. Nie mają wolnych niedziel, świąt. Dodał, że winę za występowanie kominów płacowych ponoszą powiatowi lekarze weterynarii, którzy decydują o tym, kto i ile może zarabiać.

Głowy Kołodzieja!
Wynagrodzenia to nie jedyny powód protestu. - Nie zgadzamy się na centralne sterowanie! - podkreślił wczoraj Kruszyński i potwierdził, że lekarze zaprzestają badania mięsa w rzeźniach. Protest potrwa 2 tygodnie. Tyle czasu dał komitet resortowi rolnictwa na odniesienie się do przedstawionych postulatów (wśród nich jest m.in. odwołanie głównego lekarza weterynarii, Piotra Kołodzieja).


POWIĄZANE

Decyzja o zainstalowaniu kotła na ekogroszek może znacząco wpłynąć na komfort i ...

W minionym roku na polskich drogach w czasie Wszystkich Świętych doszło do 118 w...

Przechowywanie warzyw w odpowiednich warunkach to klucz do zachowania ich świeżo...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę