We wtorek złoty odrabiał straty powstałe dzień wcześniej, gdy na rynku brakowało inwestorów z Polski - wskazali analitycy. W kolejnych dniach jego notowania mają zależeć m.in. od nastrojów globalnych. Ok. godz. 16.30 euro kosztowało 4,20 zł, a dolar 3,12 zł.
"Pod nieobecność inwestorów z Polski podczas poniedziałkowego handlu złoty się osłabił. W przypadku pary euro/złoty przebiliśmy dość ważną barierę - 4,20 zł za euro" - powiedział PAP analityk Raiffeisen Polbank Tomasz Regulski.
Dodał, że osłabienie naszej waluty nastąpiło przy niskiej płynności. "We wtorek rynek, widząc tak wysokie poziomy, podjął próbę ich skorygowania" - mówił Regulski.
W jego ocenie, jeśli jeszcze we wtorek, bądź w środę złotemu uda się powrócić poniżej 4,20 zł za euro, to powrócimy do wcześniej obserwowanego przedziału, czyli 4,15-4,20. "Jeśli jednak się odbijemy, to w perspektywie kilku-kilkunastu dni dojdziemy do poziomu 4,24 zł za euro" - powiedział.
Dyrektor działu analiz w Admiral Markets Marcin Kiepas powiedział PAP, że po długim weekendzie w Polsce wtorkowa sesja nie należała do przyjemnych.
"Inwestorzy rano sprzedawali złotego, reagując na ostatnie osłabienie walut krajów zaliczanych do rynków wschodzących, jakie miało miejsce w następstwie serii pozytywnych publikacji z USA i rosnącego prawdopodobieństwa, że na pierwsze cięcie przez Fed wartości QE3 (program skupu aktywów - PAP) nie trzeba będzie czekać aż do marca 2014 r., co dotychczas zakładał rynek" - stwierdził.
Dodał, że cieniem na notowaniach złotego kładł się też wzrost rentowności polskiego długu. "Rentowność 10-letnich obligacji wzrosła we wtorek powyżej 4,4 proc., co jest najwyższym poziomem od blisko miesiąca" - podkreślił.
Kiepas wskazał, że we wtorek rano kurs euro/złotego wspiął się do poziomu 4,2182 zł, a pary dolar/złoty - do 3,1520 zł. "To odpowiednio najwyższe poziomy od miesiąca i dwóch miesięcy. W godzinach popołudniowych złoty zdołał jednak odrobić część porannych strat, podążając w ślad za odreagowującym ostatnie silne spadki eurodolarem, a na przekór nienajlepszym nastrojom na rynkach akcji" - mówił analityk Admiral Markets.
"Analizując sytuację na wykresach euro/złotego i dolar/złoty perspektywy naszej waluty w krótkim terminie nie są najlepsze. Euro wybiło się dziś górą z przedziału wahań 4,15-4,20 zł, co otwiera drogę do 4,25 zł. Dolar niezmiennie prze w kierunku strefy oporu 3,16-3,17 zł. Test obu barier jest prawdopodobny, jednak już ich przełamanie niekoniecznie. Dlatego w nieco dłuższym niż tygodniowy terminie należy oczekiwać powrotu mocniejszego złotego" - ocenił.
W jego opinii to, na jakich poziomach bieżący tydzień zakończą obie pary walutowe, będzie uzależnione od tego, co w czwartek powie przyszła prezes Rezerwy Federalnej Janet Yellen.
Dodatkowo na wycenę naszej waluty wpływ będzie mieć odczyt dynamiki polskiego PKB w trzecim kwartale br. oraz innych państw Starego Kontynentu, m.in. Francji, Niemiec i strefy euro.
"W środę, na dzień przed przesłuchaniem Janet Yellen w amerykańskim Senacie i publikacją wstępnych szacunków PKB, można oczekiwać spokojnego dnia na rodzimym rynku walutowym. Jedynym wyjątkiem będzie para funt/złoty. Notowania funta znajdą się pod wpływem publikowanego tego dnia przez Bank Anglii raportu na temat inflacji oraz danych z rynku pracy. Oba wydarzenia mogą zarówno pogrążyć, jak i stać się mocnym wsparciem dla brytyjskiej waluty. I to w dłuższej niż tylko jednodniowej perspektywie" - stwierdził Kiepas.
9309940
1