Zainteresowanie przedsiębiorstw ustawą oddłużeniową jest, jak na razie, dużo mniejsze niż się spodziewano. Z danych resortu finansów wynika, że do końca października do urzędów skarbowych zgłosiło się tylko 4253 firm.
W programie zakład się, że te przedsiębiorstwa, które przygotują program naprawczy i skutecznie go przez rok zrealizują, będą miały umorzone zaległe zobowiązania wobec urzędów skarbowych oraz składki na ZUS, nie zapłacone do 1998 roku. Aby uzyskać taką ulgę, będą musiały wnieść tzw. opłatę restrukturyzacyjną wynosząca 1,5 lub 15 procent długu, w zależności od wielkości firmy i jej znaczenia dla gospodarki. Ministerstwo Finansów jednocześnie przypomina, że po upłynięciu terminu, do dłużników, którzy nie skorzystają z programu, może w każdej chwili zapukać komornik.
Według wstępnych założeń, z tytułu 15-procentowych wpłat od restrukturyzowanych przedsiębiorstw w przyszłym roku miał wpłynąć do budżetu przedsiębiorstw w przyszłym roku miał wpłynąć do budżetu miliard 300 milionów złotych. Jednak jeśli akcja będzie przebiegała tak jak do tej pory, to wpływy będą dużo mniejsze.
Przedsiębiorcy mówią, że ustawa oddłużeniowa jest świetnie rozreklamowana. Niestety, w związku z trudną sytuacją ekonomiczną, niektórych z nich nie stać nawet na opłaty restrukturyzacyjne. Przedsiębiorcy skarżą się też, że brakuje wzoru składania dokumentów. Przedstawiciele Ministerstwa Finansów oczekują, że tak jak to się dzieje przy składaniu PIT-ów, większy ruch zacznie się przed 15 listopada, kiedy upływa termin składani wniosków o oddłużenie.