Jak oddać pieniądze, które już się wydało? Nad tym głowi się Waldemar Pawlak i póki co jest w swoim żywiole. Dzisiejszy odcinek cyklu "z teki Burniewicza", można scharakteryzować następująco: chłop ze wsi wyjdzie, wieś z chłopa nigdy, czyli o tym jak natura ciągnie wilka (w tej roli Waldemar Pawlak) do lasu.
Politycy PSL wystawili sobie i swojej partii świadectwo, którego zawartość budzi śmiech. Zdaniem ludowców, niektóre przepisy obowiązującej od 2001 r. ordynacji wyborczej do sejmu i senatu nie są zgodne z przepisami ustawy zasadniczej.
Dlaczego ludowcy, współautorzy tejże ordynacji, zauważyli to dopiero teraz? Może z poczucia odpowiedzialności za stanowione z ich udziałem prawo? Ależ skąd! Zauważyli to, bo szukają powodu do niezapłacenia państwu ok. 9,4 mln zł (zwrot otrzymanej bezprawnie dotacji z budżetu) z odsetkami wynoszącymi już ok.10,5 mln zł. Póki co, ludowcy spłacić długu nie zamierzają. Odwołają się i wystąpią wszędzie, gdzie się da, żeby uniknąć zapłacenia zasądzonej należności. Zdaniem jednego z nich, wygłoszonym w telewizji, roszczenia państwa wobec PSL są drastyczne i prowadzą do demontażu partii.
Demontaż PSL? Czy od takiego ubytku zabolą głowy bezpartyjnych obywatelek i obywateli? Od 2001 r. PSL jest dłużnikiem państwa polskiego. Głosem swoich liderów publicznie oświadcza, ze wywiązać się wobec państwa z obowiązków dłużnika nie zamierza. A współrządzi tym państwem już drugą kadencję.
Oj, chłopy, chłopy, to nie uchodzi.