Po wakacjach przywitają nas w sklepach wyższe ceny. Najbardziej, bo nawet o 10-12 proc. zdrożeją pieczywo, mięso, a także przetwory.
Jesienne podwyżki to efekt suszy, która na przełomie czerwca i lipca zniszczyła część upraw. GUS szacuje, że z powodu suszy zbiory zbóż będą w tym roku niższe o ok. 7-9 proc. niż w poprzednim sezonie. W efekcie ceny pieczywa, kasz i makaronów wzrosną nawet o 8-12 proc.
Bogdan Mamaj, właściciel piekarni Na Barskiej w Warszawie i prezes stołecznego cechu piekarzy, już szykuje się do podwyżki. Od września bochenek chleba ważący 60 dkg, będzie kosztował prawie 1,8 zł, czyli o 20 gr więcej niż teraz.
Mamaj musi podnieść ceny chleba i bułek, bo w ciągu ostatniego roku zdrożała nie tylko mąka, ale też energia (o 15 proc.). Musiał też podnieść pensje swoim pracownikom. - Płace to dzisiaj ponad 1/4 kosztów produkcji pieczywa - mówi warszawski piekarz. Dodaje, że cena mąki decyduje zaledwie o 30 proc. finalnej ceny chleba.
To będzie już trzecia podwyżka w tym roku. Od stycznia pieczywo z jego piekarni podrożało już o 15 proc.
Jesienią więcej zapłacimy też za warzywa, których zbiory będą o 7 proc. mniejsze niż rok temu. W sezonie zimowym za marchew, pietruszkę, buraki i ziemniaki zapłacimy nawet o 40-50 proc. więcej niż przed rokiem i o 6-9 proc. więcej niż obecnie. Przede wszystkim zdrożeją soki warzywne, mrożonki i inne przetwory.
- W ciągu najbliższych dwóch tygodni podniesiemy ceny frytek dla odbiorców gastronomicznych, a miesiąc później - dla detalicznych - zapowiada Andrzej Czudowski, dyrektor zarządzający McCain Poland, do którego należy ok. 30 proc. rynku wyrobów ziemniaczanych. Podwyżka może wynieść co najmniej 10 proc. A więc o tyle więcej zapłacimy za porcję frytek w barach i restauracjach. Najdotkliwiej odczujemy jednak wzrost cen wieprzowiny, której ceny już dziś są wysokie.
Według prof. Jana Małkowskiego z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, mięso wieprzowe zdrożeje nawet o 20 proc.
- To efekt tzw. świńskiego dołka, czyli znacznego spadku produkcji trzody chlewnej - mówi Małkowski. - Świń jest mniej nie tylko w Polsce, ale i całej Unii Europejskiej. A to znaczy, że na tani bezcłowy import nie mamy co liczyć.
Hodowcy trzody ograniczyli w tym roku hodowlę, bo w ciągu ostatnich dwóch lat nie była ona opłacalna.
Podwyżki może jednak zahamować ostatnia decyzja Komisji Europejskiej znosząca dopłaty do eksportu. Sprawi ona, że sprzedaż mięsa za granicę polskim zakładom mięsnym przestanie się opłacać. Do tej pory do 100 km wieprzowiny Unia dopłacała im od 30 do 54 euro. Obecnie Polska eksportuje kilka tysięcy ton mięsa miesięcznie, czyli ok. 20 proc. całej produkcji.
- Kiedy mięso to trafi na wewnętrzny rynek, wzrost cen zostanie wyhamowany - mówi Witold Choiński z Izby Gospodarczej "Polskie Mięso". Na szczęście w najbliższym czasie nie powinniśmy spodziewać się podwyżek drobiu, owoców i przetworów mleczarskich.
Zwłaszcza jabłka i śliwki są w tym roku znacznie tańsze niż w poprzednim sezonie. Według danych Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi rok temu za kilogram jabłek deserowych płacono w skupie 2,5 zł, a dzisiaj 1,9 zł. Śliwki zaś kosztowały 2,8 zł, podczas gdy obecnie - 1,3 zł.
Niskie ceny owoców nie zahamują jednak inflacji. Dopiero jutro GUS poda dane za lipiec, ale według szacunków analityków, wzrośnie ona z 4,6 do 4,8 proc.