W Polsce nie ma jeszcze tradycji wyprzedaży posezonowych, a oferowane obniżki cen są mniej atrakcyjne niż w wielkich sieciach na Zachodzie - uważają eksperci z federacji konsumenckich. Polskie obniżki trwają za to dłużej niż w innych krajach.
Tradycja korzystania z
posezonowych wyprzedaży dopiero się rodzi w Polsce i dotyczy ona największych
miast. W okresie poświątecznym wiele osób po prostu na nie nie stać
– uważa
Małgorzata Cieloch z Urzędu Ochrony konkurencji i
Konsumentów.
Jej zdaniem, z posezonowych wyprzedaży korzystają przede
wszystkim ci konsumenci, którzy chcą za obniżoną cenę kupić markowe rzeczy, bo
to przede wszystkim firmy uznanych marek organizują wyprzedaże.
Z tym, że posezonowe wyprzedaże nie mają w Polsce tradycji,
zgadza się Anna Mieszkowska z największej polskiej galerii handlowej, stołecznej
Arkadii. Polskie wyprzedaże to jeszcze
nie to samo co np. wyprzedaże
w brytyjskim Harrodsie, gdzie ludzie stoją przez całą
noc, by rano móc kupić towar po naprawdę bardzo atrakcyjnej cenie. Rzecz, która
wcześniej kosztowała np.
Miszkowska zastrzega jednak, że
właściciele Arkadii, czyli wynajmujący powierzchnię sklepom, nie mogą narzucić
swoim użytkownikom wysokości obniżek. Jako konsument nie mam jednak wątpliwości,
że jeśli któraś z wielkich sieci zdecyduje się na krótką, np. tygodniową wielką wyprzedaż towarów, to w następnym
sezonie inni będą zmuszeni zrobić to samo – mówiła.
Zdaniem
prawniczki Stowarzyszenia Konsumentów Polskich, Alicji Babicz, w Polsce posezonowe obniżki są wprowadzane w
kilku fazach. Wynika to z przepisów, które stanowią, że obniżka posezonowa w
sklepach powyżej
Alicja Babicz podkreśla, że towary, które nabywamy podczas posezonowej obniżki, muszą być pełnowartościowe i podlegają reklamacji. Trzeba pamiętać, że sezonowa obniżka ceny to coś zupełnie innego niż przecena związana z wadą towaru. O tej ostatniej musimy być dokładnie poinformowani, ale gdyby się np. okazało, że bluzka przeceniona z powodu plamy ma jeszcze dziurę, o której nas nie poinformowano, to i tak podlega reklamacji – przypomniała Babicz.