W Zarębicach (pow. częstochowski) na czas żniw małe dzieci są wysyłane przez rodziców do specjalnej ochronki.
Nie chcemy, żeby podczas wakacji stała się im jakaś krzywda, a już nie daj Boże, żeby które pod traktor wpadło - mówi zatroskana Zofia Kołek, sołtys Zarębic.
Po drodze przez wieś mkną traktory z maszynami. Wszyscy zabiegani, uwijają się jak w ukropie, bo wiadomo zboże nie zaczeka, zebrać je trzeba. W domu nikogo, wszyscy w polu. Nikt nie ma czasu zawracać sobie głowy dziećmi.
Pani Krystyna Lora jest zadowolona z ochronki - od dziewiątej rano do trzeciej po południu, kiedy odbywają się zajęcia, ma czas na pracę w gospodarstwie. Jej 5-letni Paweł i 9-letnia Kamila są bezpieczni. - Opiekę mają, a ja spokojna jestem - wzdycha z ulgą.
Dzieciniec organizuje od 8 lat Robert Nowak, wójt gminy Przyrów, w której leżą Zarębice. - Mój najmłodszy syn miał wtedy 4 latka - opowiada. - Zastanawiałem się, co z nim robić w żniwa. I wymyśliłem.
W czasie żniw dziećmi opiekuje się nauczycielka Elżbieta Jońca. Jej niewielką pensję (600 zł brutto) pokrywa urząd gminy. Na kilka gier, piłek, kanapki i słodycze dla dzieciaków wystarcza 1000 zł. Rodzice za 10- -dniowy pobyt dzieci płacą 15 zł.
Niestety, w innych wsiach dzieci jeżdżące z rodzicami na rolniczych maszynach to podczas żniw zwyczajny obrazek.
Tragiczne żniwa
Mówi Renta Rodzoch-Ksiądz, zastępca dyrektora Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego Oddział Regionalny w Katowicach:
W 2001 r. w Polsce doszło do 1456 wypadków w rolnictwie z udziałem dzieci do lat 15, w 2002 roku wydarzyły się 1432 takie wypadki. Najczęściej dochodzi do nich podczas żniw. Dzieci spadają np. z wozów ze słomą, zdarza się, że przygniatają je zwierzęta gospodarskie lub maszyny. Częste są poważne okaleczenia spowodowane pochwyceniami przez wirujące części maszyn, dzieci ranią się też ostrymi narzędziami gospodarskimi.