W opłatkarni sióstr nazaretanek w Nowogródku - największej na Białorusi - wrze praca przed świętami Bożego Narodzenia. Pod okiem siostry Jeremii powstaje tu rocznie około 100 tys. dużych i 160 tys. małych opłatków.
Wypieczenie opłatka wymaga wprawy. Wprawdzie ciasto składa się tylko z dwóch składników - wody i mąki pszennej, bez żadnych dodatków - ale wypiek łatwo zepsuć poddając go zbyt krótkiej parówce albo przechowując w zbyt wilgotnym miejscu.
Najpierw powstaje ciasto - do wiadra wody dodaje się stopniowo 10 kilogramów mąki. Ciasto miesza wielki mikser od 20 minut do pół godziny. "Jest gęstości śmietany" - mówi PAP siostra Jeremia. Gotowe ciasto wlewa się do natłuszczonej olejem maszynki.
"Do opłatków potrzebna jest bardzo dobra mąka pszenna. My sprowadzamy ją z Lidy. Rocznie potrzebujemy około 6 ton" - opowiada siostra Jeremia.
W opłatkarni stoją cztery maszyny do wypiekania. W każdej powstaje arkusz ciasta, z którego zostaną potem wycięte 4 duże albo 6 małych opłatków. Zaglądamy tam późnym popołudniem, kiedy włączona jest tylko jedna maszyna. Teraz wlewa do niej ciasto tylko jedna siostra, ale przez okrągły rok pracują tu 8 godzin dziennie aż cztery nazaretanki.
Wlewanie ciasta do maszynki też wymaga wprawy - jeśli zostanie użyta zbyt mała ilość, z arkusza nie będzie można wyciąć odpowiedniej liczby opłatków, jeśli za duża, ciasto się zmarnuje. "Najważniejsze to nie przypalić" - podkreśla siostra Jeremia.
"Na formie ciasto jest minutę" - mówi. Jeśli jakiś fragment arkusza wypiecze się niebyt ładnie, jest cięty na komunikanty, czyli małe hostie rozdzielane wiernym jako komunia.
Opłatkarnia w Nieświeżu dostała maszynki z Częstochowy. "Maszynki zostały zrobione ręcznie w Częstochowie, przez pana, którego ojciec też je wyrabiał. Każda ma inny wzorek, np. ucieczka do Egiptu, aniołek albo pastuszek. Z napisem +Wesołych Świąt" lub +Gloria In excelsis Deo+" - relacjonuje siostra Jeremia.
Po wypieczeniu opłatki trafiają na mniej więcej godzinę do szafy nawilżającej. Siostra pokazuje wyglądające jak wielka lodówka urządzenie, gdzie na sześciu półkach leżą w warstwach po trzy wypieczone arkusze. Nawilżanie jest potrzebne, bo inaczej opłatek byłyby zbyt kruchy i chrupiący.
W drugiej sali stoją maszynki do cięcia opłatków, hostii i komunikantów. Opłatki pakowane są w paczki po 100 sztuk. Co, istotne, nie można ich przechowywać w zbyt wilgotnym miejscu, bo spłaszczą się i skleją ze sobą.
"Przyjeżdżają do nas księża z naszej diecezji (grodzieńskiej), ale nie tylko. Czasami nawet nasze opłatki biorą księża z Moskwy albo z Polski" - opowiada siostra Jeremia.
Jak mówi, rocznie opłatkarnia produkuje około 100 tys. dużych i 160-170 tys. małych opłatków, mierzących odpowiednio 10 na 18 cm albo 6 na 10 cm. Zachowują trwałość przez 12 miesięcy od wypieczenia - tyle właśnie wynosi przydatność do spożycia mąki.
Opłatkarnia w Nowogródku działa od 1995 r. Wcześniej opłatki sprowadzano na Białoruś z Litwy.
W klasztornym muzeum można zobaczyć, jak wyglądały kiedyś maszynki do robienia opłatków: były to ciężkie, żeliwne szczypce, które z trudem można udźwignąć.
"Wypiekamy opłatki praktycznie cały rok" - podkreśla siostra Jeremia. Opłatkarnia prosi jednak księży, by starali się składać zamówienia do ostatniej niedzieli przed adwentem. "Chcemy wiedzieć, czy przyśpieszyć w ostatnich miesiącach, czy zacząć świąteczne porządki" - dodaje z uśmiechem.
9081032
1