Zagraniczni kibice, którzy śledzą rozgrywki Euro w Krakowie, w wolnych chwilach wolą przesiadywać w kawiarnianych ogródkach i pubach, niż korzystać z atrakcji kulturalnych miasta. Najważniejsze muzea nie odnotowały w trakcie mistrzostw większej liczby obcokrajowców.
Anna Kandzior-Zug z Muzeum Historycznego Miasta Krakowa poinformowała PAP, że ekspozycje, które zwykle cieszą się największym zainteresowaniem obcokrajowców, czyli muzeum w dawnej fabryce Oskara Schindlera oraz multimedialna wystawa w podziemiach Rynku Głównego, w ostatnich dniach mają nawet mniejszą frekwencję niż zwykle.
"Nie odnotowaliśmy najazdu kibiców na te atrakcje. Zainteresowanie grup w koszulkach reprezentacji Hiszpanii i Włoch wzbudziło jedynie wejście na Wieżę Ratuszową na krakowskim Rynku" - dodała.
Ocenę taką potwierdza Anna Włodarska z Kopalni Soli w Wieliczce. Zabytek wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO nie przeżywa oblężenia kibiców, nie widać ich też w samej Wieliczce, pomimo że bazę na czas turnieju ma tam reprezentacja Włoch.
"Chyba trochę przelicytowano z tym najazdem kibiców. Nasze statystyki pokazują podobny ruch w Kopalni, jak co roku w tym czasie, a fanów futbolu z widocznymi emblematami swoich drużyn spotykamy tu sporadycznie" - podkreśliła.
Dużym zainteresowaniem wśród rodzimych fanów futbolu cieszy się za to piłkarska wystawa w Muzeum PRL-u w Nowej Hucie "Do przerwy 0:1", na której można poczuć sportową atmosferę minionych lat i zobaczyć, czym był futbol w powojennej Polsce.
"Przychodzą całe rodziny, zdarzają się też obcokrajowcy, ale spodziewaliśmy się ich więcej, to jest chyba pochodna w ogóle małej liczby kibiców zagranicznych w Krakowie" - powiedziała PAP kierownik placówki Jadwiga Emilewicz.
W ciągu dnia zagranicznych kibiców najłatwiej spotkać w kawiarnianych ogródkach na krakowskim Rynku Głównym. W środę po południu przy piwie przesiadywały tam kilkuosobowe grupki fanów z Holandii, Niemiec, Anglii i Irlandii. Wieczorami przenoszą się oni do lokali, gdzie na telewizorach oglądają mecze.
Niewielką popularnością wśród zagranicznych kibiców cieszy się Strefa Kibica na krakowskich Błoniach. Narzekają oni na odległość od Rynku, brak bezpłatnych miejsc siedzących, a po ostatnich deszczach - błoto pod stopami. "Wolę siedzieć na Rynku. Tu jest życie, knajpy, kręci się mnóstwo ludzi. Na każdym kroku można spotkać piękne, polskie dziewczyny" - mówi Robert, który wraz z grupą kolegów przyleciał do Krakowa z Liverpoolu.
Jego koledzy, pytani o wrażenia z Krakowa, śmieją się, że to piękne miasto, ale oni przyjechali tu przede wszystkim oglądać mecze i oddawać się rozrywkom. "Na zabytki może będzie kiedyś czas po Euro" - dodają zgodnie.
7446656
1