W drugiej połowie roku miało być lepiej. Nie będzie!
3 grudnia 2015
Wzrost sprzedaży detalicznej w okolicach zera, produkcja przemysłowa na wyraźnym minusie, PMI poniżej 50 - wylicza serwis money.pl. Nawet ministerstwo finansów skapitulowało w optymizmie i redukuje prognozę PKB na rok 2013. To wszystko oznacza, że raczej nie odbijemy od dołka w drugiej połowie roku. - Nie wykluczałbym, że ten rodzaj stabilizacji przy niskiej dynamice wzrostu będzie nas prześladować jeszcze przez dwa, trzy lata - przewiduje Dariusz Filar.
Resort finansów prognozował, że wzrost PKB w tym roku utrzyma się na dość optymistycznym poziomie 2,2 procent. Niestety, minister Jacek Rostowski przyznał ostatnio, że nie uda się zachować takiego tempa i zwolnimy do 1,5 proc.
Minister pociesza Polaków, przekonując, że utrzyma dług publiczny w ryzach i nie dojdzie do przekroczenia ostrożnościowego progu 55 procent. Ministerstwo obiecuje też deficyt sektora finansów publicznych na poziomie 3,5 proc., by w przyszłym roku Unia zdjęła z nas procedurę nadmiernego deficytu.
To jednak marne pocieszenie dla przeciętnego Polaka, który spojrzawszy na wykres PKB wyraźnie widzi, że znów zmierzamy do poziomy z roku 2009. Wtedy to - choć udało się nam uniknąć recesji - kryzys dał się nam we znaki najbardziej.
Dynamika polskiego PKB
W 2009 roku z dołka wyciągnęła nas sprzedaż detaliczna. Polacy ruszyli do sklepów i uratowali koniunkturę. Także w tym roku przedsiębiorcy i ekonomiści wyczekują szturmu na sklepy. Choć wszyscy wypatrują go już od dłuższego czasu, to żadna fala konsumpcyjnego poruszenia nie nadchodzi.
Co więcej, jeśli spojrzeć na zestawienie miesięczne wskaźnika sprzedaży detalicznej w kraju, to widać, że w ostatnich miesiącach panuje odwrotna tendencja niż w 2009. Wtedy wyniki były niemal z miesiąca na miesiąc coraz bardziej optymistyczne. W tym roku coraz bardziej rozczarowują.