Mało, mało, ciągle mało - tak zdają się myśleć urzędnicy Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, którzy bez umiaru kupują sobie samochody 516 aut w stajni Agencji już nie wystarcza, dlatego urzędnicy zorganizowali przetargi na nowe samochody we wszystkich oddziałach regionalnych. Chcą mieć – bagatela – 77 nowych aut. A płacimy za to przecież my!
Prezes ARiMR Dariusz Wojtasik (38l.) wcześnie poczuł atmosferę świąt Bożego Narodzenia. Wszystkie oddziały regionalne agencji sprawią sobie na gwiazdkę nowe auta. Rozpisały już przetargi na 77 nowiutkich samochodów, które uzupełnią ogromną flotę – już dziś liczącą 516 aut. To prawie tyle, ile ma cały rząd!
Okazuje się także, że to nie będą tylko zwykłe miejskie wozy. Połowa z nich to terenowe poskramiacze górskich szlaków z napędem na 4 koła. Tak hojne serce pana prezesa wzbudza jednak pewne wątpliwości. Jeszcze dwa lata temu, kiedy premierem był Jarosław Kaczyński (59 l.) stojący też na czele Prawa i Sprawiedliwości, posłowie Platformy zajadle krytykowali rząd za brak oszczędności w ARiMR. A obecny minister Skarbu Państwa Aleksander Grad twierdził nawet, że część samochodów już dawno powinna zostać sprzedana i jest to dowód na niepowodzenie planu „taniego państwa” PiS.
Cóż, nic tak nie zmienia poglądów polityków jak ich stanowiska. Teraz, gdy PO rządzi, ARiMR cudownie przestała być rozrzutna, a nawet więcej – może nakupić sobie jeszcze więcej aut.
A warto zastanowić się nad kosztami takich kroków. Niemal 600 samochodów będących w stałym użytku pochłonie miliony złotych na eksploatację i paliwo. Biorąc zatem pod uwagę słowa pana ministra sprzed dwóch lat, dzisiejsza rozrzutność budzi nasze zdumienie.