W piątek 8 sierpnia odbyło się drugie spotkanie przedstawicieli krajów poszkodowanych wyniku rosyjskiego embarga z Komisją Europejską. Uczestnicy spotkania między innymi z Polski, Hiszpanii, Litwy, Francji i Włoch domagali się wprowadzenia instrumentów pomocowych dla tracących dochody europejskich ogrodników.
Jak informuje Związek Sadowników RP Mirosław Maliszewski , prezes ZS RP po raz drugi zaproponował unijnym urzędnikom konieczność wprowadzenia mechanizmu „wycofywania z rynku" tych partii owoców i warzyw, które potencjalnie trafiłyby na rynek Federacji Rosyjskiej.
- Nasz eksport w kilku minionych latach to ogromna ilość. Samych jabłek w roku ubiegłym sprzedaliśmy ok. 700 tys. ton. Co z nimi zrobimy teraz? Jeśli Rosja ich nie kupi skierujemy je na inne rynki, także te, które dziś zdominowały państwa „starej Unii". Ratując się i robiąc to po cenach dumpingowych spowodujemy drastyczny spadek cen we wszystkich krajach. Stracimy więc wszyscy. Niezbędne jest więc „zdjęcie" tej nadwyżki z rynku, najlepiej pozostawienie w sadzie, a decydującym się na to plantatorom wypłacenie rekompensaty. To najlepszy mechanizm -powiedział Maliszewski.
W podobnym tonie jak podkreśla ZS RP wypowiadali się inni, twierdząc, że potencjalne inne możliwości mogą być nieskuteczne.
W ocenie polskich sadowników nie da się dopłacić do eksportu, bo miejsc sprzedaży tak ogromnej ilości produktów na świecie zbyt dużo nie ma, a skierowanie tak dużej partii do przetwórstwa zdestabilizuje ten rynek na kilka następnych sezonów.