Unijna komisarz przeciw zmianom szkodliwym dla Polski
3 grudnia 2015
Unijna komisarz ds. wymiaru sprawiedliwości Viviane Reding stanowczo broni zasady swobodnego przemieszczania się i krytykuje list ministrów czterech krajów, które chcą ją ograniczyć - podaje RMF FM. W tej walce komisarz jest jednak osamotniona. Jak dowiedziała się nieoficjalnie nasza dziennikarka Katarzyna Szymańska-Borginon, Reding nie otrzymała wystarczającego wsparcia ze strony polskich władz podczas swojego pobytu w Warszawie 13 maja.
Reding mocno broni obecnych rozwiązań. Chciałabym powiedzieć to bardzo jasno: prawo do swobody przemieszczania się nie jest do negocjowania ani dzisiaj, ani w przyszłości - podkreśliła.
Jak ustaliła nasza korespondentka w Brukseli, podczas swojego pobytu w Warszawie komisarz zwracała uwagę polskim władzom na niebezpieczne żądania Niemiec, Austrii, Wielkiej Brytanii i Holandii. Kraje te chcą pod pretekstem nadużywania praw socjalnych przez pracowników z Europy Wschodniej wprowadzić ograniczenia i sankcje. Rozmówcy reporterki RMF FM twierdzą jednak, że Reding nie znalazła w Warszawie poparcia i zrozumienia dla swojej walki o to podstawowe prawo Unii Europejskiej.
Irlandia popiera kontrowersyjny pomysł
Pomysł czterech krajów poparła przewodząca UE w tym półroczu Irlandia. Możliwym ograniczeniem zasady przepływu osób na najbliższym, czerwcowym spotkaniu zajmą się unijni ministrowie spraw wewnętrznych. Jak doniosła w niedzielę nasza korespondentka, zdanie Irlandczyków może nie być odosobnione. Irlandia nadała sprawie wysoką rangę polityczną - przyznał jeden z unijnych dyplomatów.
Polski rząd milczy
O kontrowersyjnym liście czterech ministrów informowaliśmy już pod koniec kwietnia. Szefowie resortów spraw wewnętrznych Niemiec, Wielkiej Brytanii, Austrii i Holandii wezwali w dokumencie do ograniczenia swobodnego przepływu osób i zaostrzenia sankcji w wypadku łamania prawa. Podkreślili, że chcą w ten sposób zapobiec m.in. wyłudzaniu świadczeń socjalnych i oszustwom osób starających się o prawo do stałego pobytu.
Nasza dziennikarka zwracała wtedy uwagę, że polski rząd w ogóle nie zareagował na te plany i popełnił w ten sposób błąd. Rząd powinien zająć stanowisko zdecydowanie i twardo, bo rozumowanie, że sprawa dotyczy tylko Rumunów i Bułgarów, to jest oszukiwanie się. Nie powinniśmy mieć także kompleksów, że w liście mowa o nadużywaniu swobody przemieszczania się. To przecież tylko pretekst. Każde zaostrzenie swobody przepływu osób uderzy w Polaków - pisała w swoim komentarzu korespondentka RMF FM.