Kontrowersyjna umowa z Węgrami liberalizująca handel żywnością miała wejść w życie już 2,5 miesiąca temu, ale została zawieszona, gdy ministerstwo rolnictwa uznało, że jest ona niekorzystna i trzeba ją renegocjować. Od 1 stycznia mamy ją w nowej wersji. Co się zmieniło?
Gdy cztery miesiące temu w Budapeszcie wiceminister gospodarki Marek Wejtko podpisał ten dokument wybuchł skandal. Okazało się, że ministerstwo rolnictwa nic nie wiedziało o umowie, która ułatwiała dostęp węgierskiej żywność na polski rynek. Resort twierdził, że porozumienie jest dla Polski niekorzystne, bo może spowodować nadmierny import. Ostatecznie premier za brak współpracy ukarał naganą szefów ministerstwa rolnictwa i gospodarki, a umowę zawiesił do czasu wyjaśnienia wszystkich wątpliwości.
W tej chwili trwają prace między ministrem rolnictwa a ministrem gospodarki. Po wypracowaniu kompromisu będziemy renegocjować wcześniej parafowane porozumienie – mówił w grudniu Jarosław Kalinowski. Ostatecznie prace obu ministerstw zakończyły się i 1 stycznia Polska zdecydowała wrócić do parafowanej we wrześniu umowy z jedną zmianą. Przywróciliśmy więc preferencje celne na węgierską pszenice, drób, wieprzowinę oraz koncentrat pomidorowy. W zamian za to Węgrzy obniżyli cła na wyroby cukiernicze i suszone warzywa.
Jedyna istotniejsza zmiana dotyczy naszych żądań dostępu polskich produktów rybołówstwa na węgierski rynek. Zamiast ubiegać od Budapesztu kontyngentu ilościowego rząd postanowił walczyć o pełny dostęp bez żadnych ograniczeń. W przypadku utrzymania tych ograniczeń Rada Ministrów już w lutym może podjąć decyzję wycofaniu się z przyznanych właśnie preferencji w handlu rolnym z Węgrami.
.png)
Zaloguj przez Facebook
