Ukraińska gospodarka - choć dziś w bardzo złym stanie - ma wielki potencjał. Poza ogromnym, 45-milionowym rynkiem jej atutami są surowce i zasoby naturalne, a także niezwykle żyzne gleby. To dzięki świetnym wynikom rolnictwa PKB Ukrainy było w ub. roku na plusie.
Ukraińska gospodarka od niemal dwóch lat jest w stanie stagnacji, a niektóre jej działy, jak przemysł czy budownictwo, od wielu kwartałów są w głębokiej recesji. Kraj został mocno uderzony przez światowy kryzys z 2008 r. i od tego czasu ekonomicznie radzi sobie źle. Sytuacji nie poprawiała fatalna polityka ekonomiczna władz, brak reform i oligarchiczny system polityczno-gospodarczy.
Gospodarka Ukraina opiera się na eksporcie stali, chemikaliów i zbóż. Ponad 60 proc. jej sprzedaży na rynki zagraniczne trafia do krajów byłego Związku Radzieckiego z Rosją, Białorusią i Kazachstanem na czele; ok. jednej trzeciej do UE. Dla porównania prawie 80 proc. polskiego eksportu trafia do krajów Unii.
Najbardziej pogrążonym w kryzysie działem gospodarki ukraińskiej jest budownictwo. Od rozpoczęcia światowego kryzysu w 2008 r. wartość prac budowlanych cały czas obniża się. Każdy kwartał przynosi spadek o kolejne kilka, kilkanaście procent. Dane z końca 2013 r. (III kwartał) pokazały tąpnięcie o 16 proc.
Kluczowy dział ukraińskiej gospodarki, czyli przemysł, też był i jest bardzo mocno dotknięty kryzysem. Spadek produkcji w 2009 r. w stosunku do 2008 r. wyniósł prawie 22 proc. Po niewielkim odbiciu w latach 2010-2012, budownictwo znowu dołuje.
Dodatkowo protesty ostatnich trzech miesięcy pogorszyły wiarygodność kredytową Kijowa i sprawiły, że kraj stanął na skraju niewypłacalności. Tylko w tym roku zobowiązania wynikające z konieczności spłaty zadłużenia zagranicznego i płatności za gaz szacowane są na 17,4 mld dol. Wielu analityków porównuje Ukrainę go do Grecji, wskazując, że nasz sąsiad jest w jeszcze gorszej sytuacji niż najsłabiej radzący sobie kraj UE.
Przełamanie kryzysu politycznego, jakie prawdopodobnie następuje, może diametralnie zmienić sytuację. Po pierwsze nowy rząd może znowu rozpocząć współpracę z Międzynarodowym Funduszem Walutowym. Ekipa prezydenta Wiktora Janukowycza nie wdrażała reform wymaganych przez waszyngtońską instytucję i przez to została odcięta od potrzebnego jej finansowania.
Teraz miliardy dolarów, którymi MFW mógłby zasilić ukraiński budżet byłby zbawienne dla kraju, zwłaszcza po tym jak nie doszło do realizacji porozumienia o kredycie między Kijowem a Moskwą. Rosja obiecała jeszcze w grudniu Ukrainie 15 mld dol., ale ostatecznie kupiła jej obligacje za 3 mld dol.
Trudności z finansowaniem swojego długu, konieczność pomocy z zewnątrz, nisko konkurencyjna gospodarka - to wszystko łączy Grecję i Ukrainę. Są też jednak spore różnice. Jedną z najbardziej zasadniczych jest wysokość długu publicznego, który na Ukrainie wynosi ok. 40 proc. PKB, natomiast w Grecji ok. 170 proc. PKB. Oznacza to, że Kijów po ustabilizowaniu sytuacji będzie przeznaczał znacznie mniejsze (nawet procentowo) kwoty na obsługę swojego zadłużenia niż Ateny.
Ukraina ma też to szczęście, że jest krajem bogatym w surowce. W tej chwili w znacznej mierze eksportuje je w formie nieprzetworzonej lub niskoprzetworzonej. Według różnych szacunków od 30 do 40 proc. wartości eksportu przypada na właśnie niskoprzetworzone produkty, w szczególności wyroby metalurgiczne i rudy żelaza. Sama sprzedaż zagraniczna sektora metalurgicznego w 2012 r. wyniosła 18,9 mld dol. i miała 27,5 proc. udziału w eksporcie.
Poza rudami metali: żelaza, manganu, tytanu, rtęci, aluminium i niklu, Ukraina ma też ogromne zasoby węgla kamiennego i brunatnego. Kraj jest też bogaty w złoża siarki, potasu, soli kamiennej, fosforytów, kaolinu, grafitu. Ukraińskie zasoby mineralno-surowcowe są jednymi z najlepszych jakościowo na świecie.
Wydobywa się tam także ropę naftową i gaz ziemny, choć ze względu na bardzo energochłonną strukturę gospodarki nie pokrywają one nawet jednej czwartej zapotrzebowania krajowego (ropa ok. 10 proc., a gaz 20 proc.). Szansą dla kraju mogą być też złoża gazu łupkowego, które amerykańska agencja Energy Information Administration (EIA) szacuje na trzecie największe w Europie i 13 w skali globu.
Ukraina posiada też jedne z najbardziej żyznych gleb na świecie i klimat sprzyjający rolnictwu, lecz i ten potencjał nie jest wykorzystywany. "To jedyny dział gospodarki kraju, który oparł się zapoczątkowanej w połowie 2012 roku recesji" - zauważył Ośrodek Studiów Wschodnich w analizie na temat transformacji ukraińskiego rolnictwa.
Do tej pory na Ukrainie nie ma wolnego rynku ziemi, co nie pozwala na zwiększanie się inwestycji w tym sektorze. Mimo tego, w zeszłym roku wzrost produkcji rolnej wyniósł prawie 14 proc., podczas gdy przemysł odnotował spadek o prawie 5 proc.
Rolnictwo odpowiada za ok. 8 proc. PKB Ukrainy, a ewentualne otwarcie się kraju na ściślejszą współpracę z UE jeszcze bardziej pomogłoby temu działowi gospodarki. Władze ukraińskie szacowały jeszcze przed odmową podpisania umowy stowarzyszeniowej z UE, że liberalizacja handlu z Unią przyniesie zwiększenie eksportu produktów rolnych o 0,5 mld dol.
9458022
1