Unijni ministrowie ds. rybołówstwa zebrani w Luksemburgu zatwierdzili w poniedziałek porozumienie między Polską a Komisją Europejską w sprawie kar za przekroczenie w 2007 roku kwot połowowych na Bałtyku Wschodnim.
Zgodnie z nim, polscy rybacy w ciągu następnych 4 lat wyłowią o 8 tys. ton dorsza mniej. W bieżącym roku limit połowu został zmniejszony o 800 ton.
"W tej chwili przystępujemy do realizacji bardzo trudnego projektu: respektowania ustaleń, które podjęliśmy z Komisją Europejską w zakresie nieprzekraczania połowów" - powiedział reprezentujący Polskę wiceminister rolnictwa Kazimierz Plocke.
Podczas spotkania ministrowie ze Szwecji i Danii żądali gwarancji, że nie powtórzy się sytuacja z 2007 roku, kiedy to polscy rybacy znacznie przekroczyli na Bałtyku Wschodnim limit, który wynosił 10,8 tys. ton dorsza, a następnie część z nich złamała zakaz połowów wydany w lipcu przez Komisję Europejską.
Wiceminister Plocke zaprezentował przyjęty przez Polskę plan działania, który zakłada m.in. dokładniejsze kontrole połowów, zgodne z metodologią stosowaną przez KE. Ostatecznie ministrowie jednogłośnie zgodzili się na spłatę tzw. przełowienia w uzgodnionej między Polską a KE wysokości.
Nadwyżkę 8 tys. ton Polska spłaci w ciągu czterech lat: w 2008 r. - 10 proc. przekroczenia, a w kolejnych trzech latach po 30 proc.
"Środowisko rybaków rozumie potrzebę ochrony zasobów dorsza. Sami proponują konkretne rozwiązania, które prowadzą do tego, by nie przekraczać kwot połowowych. To zadanie bardzo trudne, ale wykonalne, jeżeli będziemy monitorować działania" - powiedział wiceminister.
"Rząd jest w tej kwestii bardzo zdeterminowany. Złożyliśmy zobowiązanie międzynarodowe, które zmierza do odzyskania zaufania państw bałtyckich" - dodał.
Plocke powiedział, że w 2008 roku polscy rybacy wykorzystali już połowę tegorocznej kwoty, która wynosi dla całego Bałtyku 11,7 tys. ton. (w tym 9,4 tys. na Bałtyku Wschodnim po odliczeniu kary).
"Oszczędne" połowy mają doprowadzić do tego, by w ostatnim kwartale rybakom zostało jeszcze 10 proc. tegorocznej kwoty. Jednym ze sposobów może być wprowadzenie zasady: 5 dni połowów i 5 dni postoju w porcie. Plocke opowiedział się także za wprowadzeniem indywidualnej odpowiedzialności rybaków, którzy przekraczają kwoty.
"Jeżeli okaże się, że kwota jest wyczerpana, to decyzja rządu jest jasna: cofamy specjalne zezwolenia połowowe - podkreślił Plocke. - Chodzi o to, żeby to polska administracja decydowała i podejmowała trudne decyzje, a nie KE".
"Sytuacja z roku 2007 nie może się powtórzyć, bo to grozi bankructwem polskich armatorów, sankcjami finansowymi i grozi tym, że kompromis z KE może być unieważniony, a wtedy musielibyśmy prawie natychmiast oddać przełowioną kwotę dorsza" - przestrzegł wiceminister.
Zgodnie z unijnym prawem KE musiała zmniejszyć kwoty połowowe dorszy w kolejnych latach o wyłowioną nadwyżkę. Ale po pierwsze - mogła zażądać dodatkowej kary - zmniejszenia kwoty o 40 proc. ponad nadwyżkę. Po drugie - mogła wymagać, by nadwyżka została spłacona w ciągu jednego roku, a nie była rozłożona na raty. W negocjacjach domagała się zwrotu 15 tys. ton dorsza. Dlatego Polska uważa, że zaakceptowane w poniedziałek porozumienie jest sukcesem.
W wyniku konfliktu z KE, na początku października zeszłego roku polski rząd zaskarżył rozporządzenie KE do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu (ETS). Natomiast pod koniec października KE otworzyła przeciwko Polsce postępowanie za łamanie zakazu połowów - chodzi o 40 ujawnionych przez polskich i unijnych kontrolerów przypadków rybaków, którzy złowili nieco ponad 15 ton dorsza na Bałtyku Wschodnim.
Na razie Polska nie wycofała pozwu z Trybunału. "Rząd taką decyzję podjął, natomiast nie podjęto procedury wycofania wniosku z ETS" - powiedział Plocke.
6108129
1