Unia Europejska chce nam odebrać tanie wina owocowe, alarmuje "Super Express". Urzędnicy z Brukseli postanowili, że na określenie "wino" zasługuje tylko alkohol wyprodukowany z winogron.
Nad swojskim jabolem zbierają się czarne chmury. Czyżby groziła mu zagłada? Smakosze tego trunku drżą z niepokoju. W głowie im się nie mieści, że ktoś śmie podnieść łapę na nasze wina owocowe z dolnej sklepowej półki.
Wygląda na to, że brukselskie urzędasy najwyraźniej uwzięły się na tradycyjne polskie trunki, pisze "Super Express". Niedawno Polska przegrała z nimi bój o wódkę. Postanowili, że tak można określić produkt z bananów, marchewki, brukselki i różnych innych różności. Ale gdy przyszło do wina, to ci sami biurokraci zupełnie o swoim liberalizmie zapomnieli. Albo nie panują nad tym, co robią, albo doznali zbiorowego rozdwojenia jaźni. Tyle że dzieje się to kosztem polskich firm, które po raz kolejny na tym właśnie tracą.
Ostatnia nadzieja w naszym Ministerstwie Rolnictwa, które unijna decyzja zbulwersowała do głębi. W niedzielę w Portugalii spotykają się ministrowie rolnictwa wszystkich państw członkowskich i minister Wojciech Mojzesowicz ma tam bronić honoru i przyszłości alpagi.