Mieszkańcy podsądeckich Wielogłów i kilku innych wsi mają już dość uciążliwego sąsiedztwa kompostowni przerabiającej osad z miejskiej oczyszczalni ścieków. I kompostownia i sądeckie Wodociągi znają sprawę, ale nic nie wskazuje na to, by została szybko rozwiązana. Mieszkańcy przygotowują się do protestu.
Gdy jest bezwietrznie można swobodnie oddychać, ale kiedy zawieje od południa, w promieniu kilku kilometrów, na próżno szukać domu z otwartymi oknami. Właściciel firmy sprzedającej maszyny wie dobrze, że kiedy wiatr obróci ramię żurawia, za 20 minut przyjdzie smród. Wszystkiemu winna kompostownia przerabiają osad z oczyszczalni ścieków na nawóz - twierdzą mieszkający w jej sąsiedztwie. Właściciel kompostowni twierdzi, że problem tkwi w złej jakości osadu otrzymywanego od wodociągów. Dlatego potrzebna jest druga komora fermentacyjna - uważa właściciel kompostowni. Wodociągi rzeczywiście wkrótce będą budować dodatkową komorę, ale głównie po to, aby zmniejszyć koszty i pozyskiwać biogaz do ogrzewania. Nie ma stuprocentowej pewności, o czym zapewnia kompostownia, że osad przestanie śmierdzieć. Marian Kulig dodaje, że kompostownia nie kupiła kota w worku. Od początku było wiadomo, że osad to nie perfumy.