Do 2020 r. z budżetu Unii Europejskiej trafi do Polski nie 441 mld zł, ale 500 mld zł; taką wartość osiągniemy, gdy uwzględnimy inflację - powiedział minister ds. europejskich Piotr Serafin na czwartkowej konferencji prasowej.
Tłumaczył, że przedstawiane przez Donalda Tuska wyniki unijnych negocjacji dot. budżetu nie brały pod uwagę inflacji. - Gdy uwzględnimy inflację i postaramy się określić, ile środków faktycznie do Polski trafi w latach 2014-2020 w przeliczeniu na złotówki, to nie będzie 441 mld zł, tylko w zasadzie 500 mld zł - wskazał minister.
Dodał, że rząd uważał za uczciwe pokazywanie kwot "w cenach stałych". - Uczciwie, bo w takich cenach negocjowaliśmy, te ceny stanowiły również odniesienie do debaty publicznej (...). Sposób przeliczania kwot z cen stałych na ceny bieżące jest uregulowany prawem, to również jest część porozumienia budżetowego - powiedział.
Minister porównał też kwotę, jaka trafi do Polski w ramach polityki spójności, z tymi jakie wpłyną do innych krajów. - Polska jest zdecydowanym liderem polityki spójności. Kolejny kraj - Włochy otrzymają ponad 2,5 razy mniej niż Polska - podkreślił.
Serafin podał też wartość unijnych środków z polityki spójności, które trafią do Polski, w przeliczeniu na mieszkańca. - Polska także i w tej klasyfikacji awansuje. W latach 2007-13 zajmujemy 11. miejsce. Tu (w nowej perspektywie - PAP) następuje awans i trafimy na miejsce szóste. Polska jest nielicznym z krajów, gdzie nastąpi faktyczny wzrost środków na głowę mieszkańca w polityce spójności. Na jednego Polaka do roku 2020 trafi ponad 1800 euro - powiedział. Minister doprecyzował następnie, że będzie to na głowę 1890 euro, co oznacza wzrost o 82 euro wobec budżetu na lata 2007-2013.
Odniósł się też do kwestii kwalifikowalności VAT-u (chodzi o możliwość wliczania kosztów tego podatku do kosztów inwestycji objętych dofinansowaniem z UE). - W istocie, gdy mówimy o kwalifikowalności VAT-u, to mówimy o tym, jak znaczące dodatkowe środki musiałyby być wygospodarowane w kraju, który korzysta z polityki spójności czy polityki rozwoju obszarów wiejskich. Myśmy tę wartość oszacowali, (...) de facto dzięki zmianom, które nastąpiły w ostatniej minucie (unijnych) negocjacji, polskie samorządy i inne podmioty, które są beneficjentami polityki spójności zaoszczędzą do roku 2020 7 mld euro - podkreślił.
Zaznaczył, że dodatkowe 11 mld euro uda się zaoszczędzić dzięki wynegocjowanemu w Brukseli utrzymaniu 85 proc. dofinansowania unijnego do projektów (realna była groźba, że poziom dofinansowania zostanie obniżony do 75 proc.). W sumie da to oszczędności w wysokości 18 mld euro.
Serafin mówił też o wynegocjowaniu elastyczności w dzieleniu unijnych pieniędzy. - Strategia negocjacyjna przez ostatnie trzy lata była oparta na założeniu, że musimy doprowadzić do sytuacji, kiedy do Polski trafi najwięcej z budżetu Unii Europejskiej (...). Zależało nam również na tym, aby uzyskać maksimum elastyczności w podejmowaniu decyzji na poziomie narodowym, w jaki sposób te środki są dzielone - powiedział.
Dodał, że jedno z postanowień zrealizowanych podczas lutowego budżetowego szczytu UE umożliwia krajom z dopłatami bezpośrednimi poniżej unijnej średniej, przesuwanie części środków w ramach Wspólnej Polityki Rolnej z części przeznaczonej na rozwój obszarów wiejskich - np. na dopłaty bezpośrednie. Wyjaśnił, że chodzi o ok. 2,5 mld euro.
Serafin powiedział też, że po 2014 r. dopłaty bezpośrednie w Polsce wzrosną, takie - jak mówił - są ustalenia unijnego szczytu. - W krajach, w których dopłaty bezpośrednie są najwyższe, one będą spadać. W krajach, w których dopłaty bezpośrednie są poniżej unijnej średniej - będą rosnąć. Z tego powodu Polska jest w grupie krajów, w których po roku 2014 dopłaty bezpośrednie wzrosną - powiedział.
Dziennikarze pytali ministra o wielkość składki, jaką będziemy płacić na rzecz unijnego budżetu w latach 2014-2020. - Szacujemy, że składka w latach 2014-20 będzie wynosiła około 30 mld euro. Te nasze szacunki zakładają nieco wyższą składkę, niż znane mi szacunki Komisji Europejskiej. To będzie stosunkowo umiarkowany wzrost w stosunku do lat 2007-13 - powiedział.
Dodał, że gdybyśmy zestawili wysokość składki, z tym co do Polski po 2013 r. trafi, "to również możemy powiedzieć, że i w tej kategorii odnotowujemy wzrost".
Do wypowiedzi dotyczącej wysokości składki odniósł się premier Donald Tusk, który powiedział, że będzie "bardzo szczęśliwy, gdy okaże się, że Polska płaci coraz większą składkę". - To jest najprostsza ilustracja tego, że stajemy się coraz bogatsi. Wysokość składki zależy od tego, ile wytwarzamy (...). To jest wskaźnik dynamiczny i paradoksalnie im więcej będziemy musieli zapłacić, tym bardziej będziemy się cieszyć, że tak się dzieje - powiedział premier.
9519629
1