Jeszcze nie tak dawno turystyka myśliwska miała zdecydowanie jednokierunkowy wymiar – do Polski przyjeżdżali zagraniczni myśliwi, oczekując udanych łowów na grubego lub drobniejszego zwierza. Od paru lat jednak biura zajmujące się organizowaniem tego rodzaju wypoczynku notują coraz większe zainteresowanie wyjazdami na polowania, zgłaszane przez polskich myśliwych.
Bywa, że proporcje ulegają zmianie – więcej klientów znajdują wśród naszych myśliwych, niż zagranicznych. Z jednej strony jest to znak, że również Polaków stać jest na tę, dość elitarną przecież rozrywkę, z drugiej – że Polska, jako teren łowiecki, traci na atrakcyjności.
Doskonale prosperujący łowiecki biznes ostatnio zaczął nieco podupadać. – Od kilku lat – mówi J. Skałecki – obserwujemy spadek liczby myśliwych przyjeżdżających na polowania do Polski. Mówię to przede wszystkim przez pryzmat obrotów naszego przedsiębiorstwa, ale podobną tendencje obserwuję również u innych. Rynek usług myśliwskich bardzo się rozszerzył, swoje oferty zgłaszają kraje, których dotychczas w ogóle na tym rynku nie było Najlepszym przykładem mogą być kraje byłego ZSRR. Dawniej na polowanie na terenie Związku Radzieckiego mogli się wybrać tylko bardzo nieliczni i bardzo szczególnie dobierani zagraniczni goście. Teraz wystarczy, że będą dysponować odpowiednio dużą gotówką, zresztą nie aż tak bardzo oszałamiającą.