Nasi rybacy uważają, że są dyskryminowani przez Brukselę. Domagają się wprowadzenia całorocznego pozwolenia na połowy turbotów. Tym bardziej, że prawo do nieograniczonego połowu tego gatunku ryb mają ich koledzy z innych krajów Unii Europejskiej - pisze "Głos Szczeciński".
Jest o co walczyć. - Ta smaczna ryba jest bardzo ceniona na rynku konsumenckim, i co najważniejsze, sprzedaje się po dobrej cenie, podobnie jak łosoś - tłumaczy Grzegorz Hałubek, szef Związku Rybaków Polskich. - Za kilogram turbota można otrzymać w skupie nawet 15-18 złotych. To trzy razy więcej niż za dorsza.
Skąd problem? Od połowy czerwca do połowy września rybacy nie mogą poławiać dorszy. Ryba jest pod ochroną tarłową. Na ten sam okres nakłada się także okres ochronny turbotów (1.06-31.07).
- Pozwolenie na jego połowy wynagrodziłoby nam choć częściowo straty poniesione na zakazie połowu dorszy. Gdybyśmy uzyskali zgodę na nieograniczone odłowy turbotów, gotowi bylibyśmy nawet zrezygnować z państwowych dotacji za letnie postoje kutrów w portach - przekonuje Hałubek.
- Nasi koledzy z Niemiec i Danii łowią turboty bez ograniczeń, nie obowiązuje ich okres ochronny na te ryby. Tak być nie może. My też jesteśmy członkami Wspólnoty i domagamy się równego traktowania - kończy szef ZRP.
W departamencie rybołówstwa obiecują, że zajmą się problemem. - Będziemy rozmawiać w Brukseli, ale sprawa jest trudna. Okres ochronny na tę rybę, na wodach przyległych do naszego wybrzeża wprowadziła Komisja Europejska i tylko ona jest władna go cofnąć - tłumaczy dyrektor Stanisław Podlewski.