Zbiory truskawek w tym roku będą niższe o około 10-20 proc. od ubiegłorocznych - uważają eksperci. Ich zdaniem, nie ma jednak niebezpieczeństwa, że spadną o ponad połowę, jak jeszcze niedawno ostrzegali plantatorzy. Wiadomo już na pewno, że truskawki będą jednak droższe.
W 2010 r. zbiory polskich truskawek sięgnęły niespełna 180 tys. ton, podczas gdy w 2009 r. i latach wcześniejszych zbieraliśmy po 200 tys. ton, a nawet nieco więcej. Niestety, ubiegły rok był bardzo niekorzystny dla plantacji tych smacznych owoców: część krzaków została zniszczona przez powódź, a na wielu truskawki zostały zaatakowane przez choroby grzybicze i inne wywołane obfitymi opadami deszczu. Jeszcze inni plantatorzy skarżyli się, że deszczowa aura, po której nagle następowały upały, wpłynęła na to, że truskawki "gotowały się" na krzakach, co przyczyniło się do spadku produkcji. W efekcie część pól została zaorana i jeśli nawet właściciele myślą o odnowieniu truskawkowych upraw, to nie uda się tego zrobić w jeden rok.
Na to wszystko, niestety, nałożyły się mrozy, które spowodowały zniszczenie wielu krzaków - początkowo mówiono nawet o tym, że w niektórych regionach kraju wymarzło aż 70-80 proc. roślin, a zbiory miały z tego powodu spaść o co najmniej 50 procent. Ale eksperci z Instytutu Ogrodnictwa w Skierniewicach i Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej uspokajają, że zbiory będą niższe, ale co najwyżej o 20 proc., bo uprawy lepiej przetrwały mrozy niż początkowo sądzono. Truskawkom nie zaszkodziły też przymrozki na początku maja, gdyż rośliny nie miały wtedy jeszcze kwiatów. Zresztą zbiory tych słodkich owoców zależą bardziej od pogody w późniejszym okresie wegetacji, bo truskawkom szkodzi zarówno zbyt długo utrzymujący się upał, wywołujący suszę, jak i zbyt obfite opady deszczu.
Spadek produkcji przełoży się oczywiście na wzrost cen. Plantatorzy ostrzegają, że gdy pojawią się pierwsze krajowe truskawki (uprawiane pod osłonami), to kilogram owoców może kosztować nawet 20 zł, czyli o 2-3 zł więcej niż przeciętnie w poprzednich latach. Oczywiście taka cena nie utrzyma się długo, ale i tak w szczycie sezonu polskie truskawki mają kosztować 7-8 zł za kilogram, podczas gdy przed rokiem było to 4-5 złotych. Oczywiście mówimy cały czas o truskawkach deserowych, bo odmiany przemysłowe, uprawiane dla przetwórstwa, są o połowę tańsze.
Rolnicy i pośrednicy handlowi nie mogą podnieść za bardzo cen, bo wtedy konsumenci, mimo że bardzo lubią truskawki, nie kupią tych owoców. - Jeśli jednak truskawek będzie rzeczywiście mało, to ci rolnicy, których plantacje przetrwały bez uszczerbku, powinni sporo zarobić. Może być i tak, że czując przewagę popytu nad podażą, wielu plantatorów nie będzie sprzedawało truskawek do sklepów, w tym i do mojego, ale sami będą nimi handlować, np. na targowiskach - mówi Andrzej Łoziński, właściciel sklepu z owocami i warzywami, który co roku sprzedaje spore ilości truskawek. - Miałem do tej pory stałych dostawców, ale teraz nie wiem, czy się nie wycofają, chociaż akurat ich plantacje nie ucierpiały aż tak bardzo - dodaje.
Stabilizatorem cen będzie zapewne import. Już teraz do Polski przywozi się spore ilości truskawek np. z Hiszpanii, a w sklepach można także znaleźć owoce z Maroka. Tam krzaki nie wymarzły, więc można się spodziewać, że z chęcią będą eksportować truskawki również do Polski. W sezonie możliwy jest także import z Chin, które co roku zwiększają obszar upraw i poziom produkcji. I chociaż, zdaniem smakoszy, te owoce nie równają się smakiem i jakością z polskimi truskawkami, to jednak jeśli konsument nie będzie miał krajowych owoców pod ręką, to wtedy będzie przymuszony do kupowania zagranicznych.
6734586
1