Proszę bardzo! Ależ oczywiście! Oh, jak Pani pięknie wygląda w tej sukience! Co za wspaniałe ciasto! - słysząc takie i podobne zdania zastanawiamy się czy są szczere. Czy osoby, które je wypowiadają rzeczywiście myślą, to co mówią. A różnie z tym bywa. Bo właśnie z tą ludzką szczerością to jest duży problem. Zdarzają się ludzie, którzy nie kłamią, mówią zawsze prosto w oczy, to co myślą, czują, ale są i tacy, którzy pod maską dobroci kryją zło, nienawiść, zawiść i obłudę. Ich bać należy się najbardziej. A to dlatego, że ich atak ciężko przewidzieć. Patrzą nam prosto w oczy, słodzą, prawią komplementy, a za plecami wieszają na nas "przysłowiowe psy", wbijając w te plecy noże, gdy tego się najmniej spodziewamy.
Ich przebiegłość jest niebezpieczna i tym gorsza, że większość ludzi nie dostrzega zła w nich tkwiącego. Potrafią omotać, są jak trujący bluszcz. Owijają się wokół "dusz" nieszczęśników, którzy nabierają się na ich słodką minę. Trujące bluszcze, są zawsze wtedy, gdy ich potrzeba, udają, podają pomocną dłoń. Same, też przeważnie grają nieszczęśników. Budują niestworzone historie na swój temat. Są biedne, poszkodowane, chore - najnieszczęśliwsze pod Słońcem. Ich jedyne pragnienie, to wzbudzenie litości i zainteresowania, a później pasożytowanie na nich. Gdy już ktoś się nimi zainteresuje, przeistacza się po prostu w ofiarę, bo bluszcz nie wypuści już ze swych "duszo-żernych" liści. On wypije całą radość, wszystkie soki ze swej ofiary. Zamęczy swoją osobą.
Tak moi mili! To nie scenariusz horroru. Bluszcze są wśród nas. Wystarczy dobrze się rozejrzeć, a każdy z nas we własnym środowisku odnajdzie osobę - wypisz, wymaluj, którą opisałam. Jak się ustrzec? Czy można się ustrzec? To bardzo ciężkie, gdyż dużo ludzi ma wręcz do wirtuozerii opanowane to, jak manipulować innymi i jak grać, by nie dostrzeżono, że to gra. Kłamstwo ma krótkie nogi. Zawsze wyjdzie na jaw. Najzabawniejszy jest moment, gdy już przejrzymy delikwenta na wylot - a on jeszcze o tym nie wie. Wówczas prowadzimy sami z nim swoistego rodzaju grę psychologiczną. I my gramy i ona. Co wtedy? Scenariusze są różne. Zawsze pisze je życie. Ja z autopsji znam kilka i są, proszę mi wierzyć, przezabawne.
Najlepszym lekarstwem jest uodpornienie się na ludzi i staranne dobieranie przyjaciół. Niestety zdarza się i tak, że do naszego kręgu przyjaciół, ludzi, którzy znają się od lat, wedrze się taki bluszcz. Jest to wówczas sprawdzian siły przyjaźni i więzi łączących tych ludzi. Jeśli są słabe, taki krąg szybko się rozpadnie, bo bluszcz szybko znajdzie sposób, by poróżnić tych ludzi. Zawsze sam będzie czysty jak łza, nigdy nie będzie mu można nic zarzucić. Za to winni zawsze będą inni, żyjący wokół niego. Jeżeli jednak przez kogoś takiego rozpadnie się wieloletnia przyjaźń, to chyba dobrze, bo oznacza to jedynie to, że niewiele była warta. I szkoda tylko tych straconych lat...
Szczerość rozpozna nasze wewnętrzne oko. Musi nam ono podpowiedzieć, czy dana osoba jest prawdziwie dobra, czy też jest siedliskiem zła. Nie trzeba mega intuicji, wystarczy trochę zdrowego rozsądku, trzeźwa ocena sytuacji, rozum i inteligencja, którą każdy z nas posiada.
Brońmy się przed trującymi bluszczami. Wyplewmy je z naszych środowisk. W walce pomoże szczerość, dobro i otwarte serce. I gdy ktoś następnym razem powie nam: Ale ładna sukienka czy samochód, fryzura lub cos jeszcze innego! Odpowiedzmy - dziękuję, a potem nie analizujmy tego, czy jest rzeczywiście ładna, tylko to, kto to powiedział i w jakim celu lub intencji. Bo w życiu nic nie dzieje się bez przyczyny. Wszystko ma swój sens, cel i kierunek.
Życzę powodzenia w pieleniu chwastów, ciężko i żmudnie się to robi, ale warto. Bo o ileż piękniejszy ogród bez nich!