W Luksemburgu trwają we wtorek dyskusje ministrów ds. rybołówstwa krajów członkowskich UE w sprawie podziału przyszłorocznych kwot połowowych na Bałtyku. Źródła dyplomatyczne mówią, że wiele delegacji stawia wygórowane postulaty, a także, że porozumienie z Polską może być "bardzo trudne".
Spotkanie ministrów zaczęło się rano, potem portugalskie przewodnictwo rozpoczęło negocjacje bilateralne z poszczególnymi krajami, w tym z polskim ministrem Markiem Gróbarczykiem.
"Niemcy i Dania stawiają dużo bardzo trudnych postulatów i twardo negocjują. Jeśli chodzi o Polskę, to porozumienie wydaje się bardzo trudne" - powiedziały PAP źródła dyplomatyczne na miejscu.
Przed godziną szóstą portugalskie przewodnictwo ma przedstawić propozycję kompromisu. Na razie jednak dyplomaci na miejscu nie kryją obaw, że do wieczora planowanego porozumienia politycznego nie uda się osiągnąć i że Portugalia przeniesie dyskusję na kolejne spotkanie ministrów rybołówstwa w listopadzie.
Szczególnie wiele emocji budzi zaproponowana przez Komisję Europejską radykalna redukcja kwot połowowych na Bałtyku. KE tłumaczy to katastrofalnie niskim stanem zasobów zarówno stada wschodniego, jak i zachodniego.
KE chce, by ogólna kwota na Bałtyku Wschodnim została zmniejszona o 23 proc., z obecnych 40,8 tys. ton do 31,5 tys. ton, zaś na Bałtyku Zachodnim - o 33 proc., z 26,7 tys. do 17,9 tys. ton.
"Stan obydwu stad dorsza wciąż dostarcza poważnych powodów do niepokoju, biorąc pod uwagę fakt, że silniejsze do niedawna stado zachodnie, po raz kolejny przekroczyło bezpieczne granice biologiczne" - tłumaczy KE.
Propozycja uwzględnia najnowsze zalecenia Międzynarodowej Rady Badań Morza (ICES) oraz opinię działającego w jej ramach Komitetu Naukowego, Technicznego i Ekonomicznego ds. Rybołówstwa (STECF). Nie idą jednak tak daleko, jak chcieliby naukowcy - w czerwcu ICES ponowiła apel o całkowite zamknięcie wschodnich łowisk dorsza, zalecając również obniżenie o połowę kwot połowowych na Bałtyku Zachodnim.
Oczy wielu uczestników spotkania zwrócone są na Polskę, która zaskarżyła do unijnego Trybunału decyzję KE o zamknięciu połowów dorszy z powodu trzykrotnego przekroczenia tegorocznych kwot. Minister Gróbarczyk kwestionuje wnioski z kontroli KE, a także proponuje całościową zmianę metody szacowania zasobów, oraz chce zastąpić limitowanie połowów w oparciu o kwoty systemem opartym na limitowaniu dni poza portem i technicznych środkach ochrony zasobów.
Z obowiązującym do końca roku zakazem nie chcą pogodzić się polscy rybacy. Zakaz złamało kilkadziesiąt polskich jednostek i nie bacząc na ewentualne kary, wypłynęło na połowy. Komisarz ds. rybołówstwa Joe Borg dwukrotnie zagroził Polsce postępowaniem karnym, a polskim rybakom obcięciem kwot połowowych w przyszłym roku za łamanie zakazu. Kategorycznie odrzucił też możliwość jego uchylenia.
KE zaproponowała cięcia także w kwotach połowowych innych gatunków: łososia (o 15 proc. do 364,3 tys. sztuk) oraz śledzia na Bałtyku Zachodnim (o 20 proc. do 39,6 tys. ton). Kwoty połowowe centralnego stada śledzia mają natomiast być podwyższone o 11 proc., z uwagi na dobry stan tych zasobów.
6437511
1