Jakakolwiek zmiana traktatu akcesyjnego wymagałaby zgody pozostałych 24 członków Unii. W praktyce jej uzyskanie mogłoby być trudne – ocenia Jonathan Todd, rzecznik Komisji Europejskiej. Nieoficjalnie przedstawiciele Komisji są mniej dyplomatyczni i mówią, że "w obecnej sytuacji politycznej zmiana traktatu jest nierealna".
A politycy swoje
Tymczasem od kilku tygodni Andrzej Lepper powtarza postulat renegocjacji traktatu akcesyjnego tak, aby zwiększyć dopłaty bezpośrednie dla rolników do poziomu równego tym, jakie obowiązują w krajach starej Unii. Nowy minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel nie odrzuca żądań lidera Samoobrony. Według Polskiej Agencji Prasowej Jurgiel chce "renegocjowania kwot produkcyjnych, np. doprowadzenia do likwidacji kwot mlecznych oraz przyspieszenia dojścia do pełnych dopłat bezpośrednich".
Polska, podobnie jak dziewięć pozostałych nowych państw członkowskich, wynegocjowała dopłaty bezpośrednie dla rolników na poziomie niższym niż obowiązujące w krajach starej Unii. W 2004 r. wyniosły one 25 proc. tego poziomu i będą stopniowo rosły aż do 100 proc. w 2013 r. Zarówno dopłaty, jak i kwoty produkcyjne są zapisane w traktacie.
Chcemy zmiany niektórych artykułów traktatu. Ale w taki sposób, aby nie wymagało to jednomyślnej zgody krajów "25" - tłumaczy "Rz" swoje stanowisko przywódca Samoobrony. Prawnicy Komisji Europejskiej wskazują, że to niemożliwe.
Przepisy nie pozwolą
Artykuł 7 traktatu ratyfikowanego przez Polskę i przez 24 pozostałe państwa wyraźnie mówi, że zmiana, uchylenie czy zawieszenie któregokolwiek z przepisów jest możliwe tylko według procedury przewidzianej w traktatach założycielskich. A tam z artykułu 48 można się dowiedzieć, jak skomplikowane są to warunki. Na wniosek Polski musiałby zostać zwołany szczyt przywódców państw, którzy jednomyślnie zatwierdzą proponowane zmiany. Potem jeszcze parlamenty lub - w niektórych przypadkach - całe społeczeństwa w drodze referendum, muszą nowy traktat ratyfikować.
Sama Komisja Europejska mogłaby zaproponować zmianę zasad wspólnej polityki rolnej, ale tylko gdyby wyszły na jaw nieoczekiwane szkody ponoszone przez polskich rolników. A nic takiego nie nastąpiło. Dochody rolników wyraźnie wzrosły po wejściu Polski do UE – zauważa Johan Reyniers, rzecznik prasowy unijnej komisarz odpowiedzialnej za rolnictwo. Nie ma pieniędzy na dopłaty
Oprócz problemów politycznych i prawnych postulat renegocjacji dopłat dla polskich rolników napotyka się też bariery finansowe. Właśnie teraz toczy się w Unii dyskusja o wieloletnim budżecie na lata 2007 - 2013. Prawie uzgodniony projekt zablokowała w czerwcu Wielka Brytania, bo nie podobają się jej zbyt duże wydatki na wspólną politykę rolną. Pytanie, które dziś stawiane jest w stolicach Europy, to kiedy zacząć obniżać dopłaty i wydawać uzyskane w ten sposób pieniądze na badania naukowe i innowacje technologiczne.
- To trudna dyskusja i żądanie przez Polskę nowych funduszy na wspólną politykę rolną miałoby niekorzystny wpływ na jej pozytywne zakończenie - uważa Komisja. Polskiemu rządowi zależało w dotychczasowych negocjacjach na jak najszybszym uzgodnieniu budżetu. Przedłużająca się dyskusja sprawia, że zagrożone są fundusze pomocowe dla Polski na 2007 r. Według projektu odrzuconego na szczycie w czerwcu Polska mogłaby dostać nawet 60 mld euro na biedne regiony w latach 2007 - 2013. Kwota pomocy dla rolników ma w tym czasie wynieść 20 mld euro.
Jarosław Pietras, sekretarz Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej, zauważa, że dalej idąca, całościowa i jednorazowa modyfikacja traktatu akcesyjnego byłaby niemożliwa, a wręcz "absurdalna". Potrzebna byłaby do tego jednomyślna zgoda nie tylko "25", ale i narodu polskiego w nowym referendum.