Co najmniej 14 osób zginęło, 10 zostało rannych, a kilkanaście uważa się za zaginione w wyniku burz i ulewnych deszczów szalejących od weekendu w południowej Kalifornii.
Dwie osoby zginęły dziś w położonej w górach miejscowości La Conchita w hrabstwie Ventura (około 110 km na północny zachód od Los Angeles), gdzie na domy obsunęło się podmyte przez opady wzgórze. Według lokalnych władz, pod ziemią pozostaje od sześciu do dwunastu osób.
W obawie przed kolejnymi obsunięciami gruntu, strażacy przez noc poszukiwali w błocie zaginionych. Za pomocą urządzeń nasłuchowych wykryto zasypanych w ruinach trzech ludzi, których wyciągnięto. Dziesięciu rannych przewieziono do szpitali.
Również dziś w Palmdale na wschód od Los Angeles zginęła dwuletnia dziewczynka, która wypadła z rąk matce ratowanej z powodzi za pomocą śmigłowca.
Podczas weekendu w burzach i ulewach w różnych częściach Kalifornii zginęło co najmniej 11 innych osób.
W południowej części stanu woda zalała autostrady i nieprzejezdna jest większość dróg. Władze zamknęły szkoły i zawiesiły większość połączeń lotniczych i kolejowych.
Według amerykańskich meteorologów, od połowy grudnia w Kalifornii spadło o 40 procent więcej deszczu niż zwykle pada przez całą zimę.