Wartość zakładów na służewieckim torze w 2012 r. miała sięgnąć 140 mln zł. W tym roku jest siedmiokrotnie niższa, a rynek wyścigowy się kurczy - nie tylko w Polsce, alarmuje "Puls Biznesu".
Tymczasem właściciel toru, Totalizator Sportowy, robi dobrą minę do złej gry i topi w końskim biznesie kolejne miliony, niepomny doświadczeń poprzedników, na których do dziś ciążą zarzuty niegospodarności, pisze gazeta.
Totalizator nie chce ujawnić, ile do tej pory wydał na służewiecki projekt. "Puls Biznesu" szacuje, że do końca 2011 r. na sam tylko czynsz dzierżawny dla Polskiego Klubu Wyścigów Konnych i nagrody dla środowiska konnego TS wyda ponad 30 mln zł.
Do tego dochodzi podatek od nieruchomości i utrzymanie obiektu o powierzchni 138 ha. Wydatki te zaledwie w minimalnym stopniu rekompensowane są wpływami z imprez plenerowych i zakładów.
W tej sytuacji trudno się dziwić, że koncepcja zagospodarowania Służewca, zakładająca w dłuższej perspektywie budowę wielkiej hali sportowej, aquaparku, hoteli, biurowców i kasyn, na razie kończy się na planach.
Koński biznes zamiera zresztą w całym świecie. Jak podaje "PB" na podstawie szacunków "New York Timesa", rynek wyścigów w USA wart jest zaledwie 20 proc. tego co w latach siedemdziesiątych. Przyczyn upadku upatruje się głównie w skandalach dopingowych, konkurencji ze strony innych segmentów hazardu i małej atrakcyjności wyścigów dla telewizji.