Stołówki muszą się zaopatrzyć w specjalne termometry, którymi będą badać ciepłotę podawanego na stół mięsa, kotletów czy pierogów. Taki jest wymóg Unii Europejskiej, zgodnie z zasadami dobrej praktyki produkcyjnej (po angielsku GMP) - donosi "Dziennik Łódzki".
Dotąd kucharki sprawdzały potrawy podawane na stół w sposób organoleptyczny i jakoś nikt się nie skarżył - mówi Teresa Majcher, dyrektor Przedszkola nr 1 w Rawie Mazowieckiej. Termometr kosztuje około 200 złotych, dla niektórych placówek to spory wydatek - mówi gazecie Teresa Majcher.
Sanepidy zaczynają egzekwować ten wymóg. Przygotowane do spożycia mięso powinno mieć 73 stopnie Celsjusza. To jest temperatura, w której nie rozwijają się bakterie chorobotwórcze - mówi Zofia Biedrzycka, kierownik sanepidu w Skierniewicach - informuje "Dziennik Łódzki".