To, czy uda się prywatyzacja 211 przedsiębiorstw jeszcze w tym roku, zależy przede wszystkim od woli politycznej - uważają ekonomiści, pytani w tej sprawie przez PAP.
Ich zdaniem, rynek polski i inwestorzy zagraniczni są w stanie stworzyć wystarczający popyt na akcje z prywatyzacji. Listę 211 przedsiębiorstw przewidzianych do prywatyzacji jeszcze w tym roku przedstawił w poniedziałek na konferencji prasowej w Warszawie minister Skarbu Państwa Zbigniew Kaniewski. Na przekazanej dziennikarzom liście firm, których akcje mają zostać sprzedane w 2004 roku, są m.in. PKO BP (sprzedaż 30 proc. akcji), grupy energetyczne takie jak ENEA (do 80 proc.) i G8 (25 proc.), Katowicki Holding Węglowy, Zelmer, Ciech, Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo, Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne. Przez giełdę będzie prywatyzowanych kilkanaście spółek, w tym. m.in. PGNiG. Sprzedane mają być resztówki Skarbu Państwa w spółkach giełdowych. Główny ekonomista banku BPH Krzysztof Rybiński ocenia, że rynek jest w stanie wchłonąć bardzo wiele akcji z prywatyzacji. Zainteresowane mogą być zwłaszcza fundusze emerytalne i inwestycyjne, tym bardziej że można zaobserwować odpływ pieniędzy z funduszy obligacyjnych do akcyjnych i mieszanych.
Popyt w gospodarce na nowe akcje z pewnością jest – powiedział Rybiński PAP. Jego zdaniem, o tempie prywatyzacji decydują jednak politycy. Gdyby była wola polityków, to planowane wpływy z prywatyzacji można by osiągnąć w ciągu kilku miesięcy. Tylko tej woli nie ma – uważa Rybiński. Główny ekonomista BZ WBK Maciej Reluga zaznacza, że przyspieszenie prywatyzacji jest niezbędne. Zdaniem Relugi, pytanie o realizację planu prywatyzacji ponad 200 spółek jest pytaniem bardziej do polityków niż do ekonomistów. "Rząd w pewnym sensie stoi pod ścianą. Bez prywatyzacji ryzyko przekroczenia relacji 55 proc. długu publicznego do PKB będzie bardzo duże, a wtedy cały plan Hausnera będzie nieaktualny" - powiedział Reluga. Wiceprezes Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową Bohdan Wyżnikiewicz uznał plan za mało realny, ponieważ dużo jest spółek przewidzianych do prywatyzacji.
Prywatyzacji towarzyszą dosyć skomplikowane i pracochłonne procedury, a ponieważ ministerstwo skarbu pracuje na zwolnionych obrotach, to nie uważam, by było możliwe aż takie przyspieszenie – powiedział Wyżnikiewicz PAP. Zdaniem prezesa firmy audytorskiej BDO Andre Helina, na rynku jest dużo pieniędzy gotowych do inwestycji, jeśli zostaną stworzone możliwości do ich zainwestowania. Helin uważa, że w Polsce w ciągu ostatnich lat pogorszył się klimat inwestycyjny. Ale - jak dodał - możliwe, że nagłe otworzenie tylu przedsiębiorstw na prywatyzację to sygnał dla inwestorów zagranicznych, że sytuacja zmieniła się.
Być może ministerstwo skarbu dojrzało do nowej koncepcji prywatyzacji – powiedział Helin PAP. Jego zdaniem, w ostatnich dwóch - trzech latach w prywatyzacji występowały ruchy pozorne, a przedłużające się procesy poprzedzające właściwą prywatyzację były zniechęcającymi sygnałami dla inwestorów strategicznych. Helin nie widzi powodów, które nie pozwalałyby na szybkie i łatwe sprywatyzowanie lub dokończenie prywatyzacji takich firm jak PZU czy PKN Orlen.