Zaostrza się protest pracowników zamykanej cukrowni w Wożuczynie. Oprócz strajku głodowego rozpoczęli oni także strajk okupacyjny. Negocjacje z właścicielem fabryki Krajową Spółką Cukrową nie przynoszą efektu mimo tego, że pakiet socjalny dla pracowników jest imponujący.
W Cukrowni Wożuczyn wstrzymano wszystkie prace remontowe. Zamilkły telefony, wyłączono komputery. Już chyba nikt nie wierzy, że w tym sezonie rozpocznie się tu przerób buraków.
Co oferuje swoim pracownikom Krajowa Spółka Cukrowa? Po pierwsze gwarancje zatrudnienia. Po drugie dla tych, którzy postanowią jednak odejść – kwotę od 70 do 80 tysięcy złotych.
O takich odprawach wielu zwalnianych w ostatnich latach pracowników w kraju mogło tylko pomarzyć. A do tego trzeba dodać bezpłatne przekwalifikowanie. – Jestem przekonany, że to co w tej chwili proponuje KSC to jest chyba jedna z najlepszych propozycji, które są proponowane w Polsce – mówi Krzysztof Kowa, Prezes KSC.
Ale pracownicy Wożuczyna nie godzą się na proponowane im odprawy. Woleliby aby spółka zainwestowała je w produkcję biopaliw. Nie chcą też przechodzić także do pracy w innych cukrowniach Krajowej Spółki Cukrowej. Są dla nich za daleko.
Także kursy przygotowujące do innych zawodów dla odchodzących pracowników uważają za niepotrzebne. – W tym wieku już nikt się nie przekwalifikuje, jest na to za późno - mówi Teresa Cioch, pracownica cukrowni.
Dramat pracowników tej cukrowni łatwo zrozumieć. Ale trzeba pamiętać, także o tym, że w tym roku zatrudnieni w 4 innych fabrykach Krajowej Spółki Cukrowej bez entuzjazmu, ale przyjęli oferowany im pakiet socjalny.
Po za tym Polski Cukier nie ma innego wyjścia. W tym roku wchodzi w życie reforma unijnego rynku cukru. Plan restrukturyzacji musi zostać wykonany, bo inaczej firma nie sprosta konkurencji na unijnym rynku.
Docelowo w Krajowej Spółce Cukrowej ma funkcjonować 10 fabryk cukru.