Alkohol szkodzi zdrowiu. Ta prawda znajduje coraz mocniejsze potwierdzenie, ponieważ coraz częściej sięgamy po tańsze wódki, niestety, gorszej jakości - pisze FAKT.pl. Efekt jest taki, że po paru drinkach przez długie godziny dochodzimy do siebie i męczy nas kac połączony z bólem głowy. Winna temu jest trucizna, którą nam serwują w taniej wódce.
Kiedyś na kartki, dziś dostępna nawet w osiedlowym spożywczaku. Wódka to ponad jedna trzecia alkoholu, jaki wypijają Polacy. Na dodatek jest tania jak chyba nigdy wcześniej. Pół litra dobrej wódki kosztuje wprawdzie około 25-30 złotych, ale najtańsze marki można kupić nawet za 16 złotych. I to one często przyprawiają o ból głowy. Dosłownie!
- Wódki z najniższej półki zawierają dużo aldehydów i fuzli, czyli trujących produktów ubocznych, jakie powstają w gorzelni przy produkcji - tłumaczy Edyta Lipińska z Zakładu Biotechnologii i Mikrobiologii Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. - W surowym spirytusie tego świństwa jest mniej więcej pół procent. W spirytusie, z którego robi się dobre gatunkowo wódki, fuzli jest pięciokrotnie mniej - dodaje specjalistka.
Duża liczba "brudów" sprawia, że tania wódka piecze w gardło i smakuje, jakbyśmy pili żywy ogień. - Tańsza wódka ma w sobie więcej zanieczyszczeń, a to przekłada się na większy ból głowy na drugi dzień. Można powiedzieć, że po tańszej, gorszej wódce kac jest większy niż po alkoholu dobrej jakości - przyznaje dr Lipińska. Jednak dla tych, którzy sięgają po mocne alkohole, zwykle najważniejsza jest cena: - Polacy coraz częściej szukają tańszych trunków - przyznaje Leszek Wiwała, prezes Związku Pracodawców Polski Przemysł Spirytusowy. Według niego coraz więcej alkoholi sprzedaje się też na lewo, a te - jak ostatnio wódka z Czech - mogą być nawet śmiertelnie trujące.
Dlatego problem, czy warto oszczędzać i fundować sobie nazajutrz "kaca giganta", czy też delektować się droższym trunkiem, każdy musi rozstrzygnąć samemu. A najlepiej w ogóle nie przesadzać z alkoholem.