Czyżby szykował się nowy kryzys? – Tak o spadającym pogłowiu trzody chlewnej i obniżającej się jakości mięsa mówią rolnicy. A wszystko przez zalewające rynek tanie mięso z Zachodu. Hodowcy świń jednogłośnie mówią, że z tym po prostu nie da się walczyć.
Zakłady szukają mięsa wieprzowego zagranicą, ponieważ w Polsce jest jego niedobór. Mięso oferowane przez sąsiadów jest niestety gorszej jakości, ponieważ w większości są to zwierzęta hodowane przemysłowo. Takie żyją ok. 5,5 miesiąca – po tym czasie uzyskuje się tucznika o masie ok. 95-100 kg. Tymczasem kiedyś na wyhodowanie dorosłego tucznika potrzeba było ok. 10-12 miesięcy. Fakt ten ma ogromne znaczenie, jeśli chodzi o jakość uzyskanego mięsa.
I choć od dwóch lat działa system gwarantowanej jakości, co dla konsumentów oznacza, że kupują produkt o podwyższonym standardzie, wyprodukowanym oczywiście w kraju, a dla rolników hodujących trzodę chlewną i należących do systemu oznacza to, że do każdego kilograma dostarczanego mięsa otrzymują 0,50 zł więcej, to pogłowie nadal nie rośnie. Wielu rolników uważa, że ta cena to za mało, by odbudować stado i rozwinąć hodowlę.
A popyt na mięso jest, ale głównie na to lepszej jakości, pochodzące z rodzimych ras. Co ciekawe na polski rynek trafia głownie mięso z importu, a nasze – wysokiej jakości – idzie na eksport. Eksperci ostrzegają, że jeśli pogłębiającego się spadku pogłowia świń nie uda się zatrzymać, to czeka nas zatrzymanie produkcji rodzimego mięsa. Tym samym będziemy skazani na kiepskie mięso z importu.