Żniwa są udane, mąka będzie za grosze, więc czeka nas tani chleb. Ceny spadną nawet o 25 proc. - mówią piekarze i rolnicy, którzy zjechali do Bogdańca na Lubuskie Święto Chleba.W niedzielne popołudnie po mszy świętej prowadzony przez Gorzowską Orkiestrę Dętą barwny korowód z wieńcami, chlebami i sztandarami przeszedł z bogdanieckiego kościoła na teren muzeum. Tutaj już po raz 14 odbyło się Święto Chleba.
W tym roku obok dużej sceny na terenie muzeum rozbiło się kilkadziesiąt stoisk z popularnym pieczywem, wypiekami cukierniczymi, miodem i rękodziełem artystycznym. Były oczywiście grille i witnickie piwo oraz mnóstwo gości, w tym także władze regionu m.in. wicewojewoda Jan Świrepo i członek zarządu województwa Tomasz Hałas. Dla jednych to tylko festyn, ale dla wielu rolników i piekarzy to pierwsza okazja na podsumowania tegorocznych zbiorów zbóż, a co za tym idzie, prognoz cen chleba.
Rolnicy i piekarze z niedowierzaniem kręcili głowami, analizując tegoroczne zbiory zbóż i ich cenę. - Tak dużo i tak taniego zboża jeszcze chyba w Polsce nie było - mówili. Jak twierdzą, rolnikom nie opłaca się zboża sprzedawać, a piekarze wróżą, że jeśli rząd nie podniesie podatków i nie zdrożeje znacznie energia, to po przewidywanych cenach mąki z tegorocznych zbiorów zbóż chleb powinien stanieć nawet o jedną czwartą.
Przypomnijmy, że rok temu podczas lubuskich dożynek rolnicy przyznawali, że zbiory nie były dla nich najlepsze. Starostowie dożynek skarżyli się na kiepską pogodę i niskie ceny skupu. - Gdy deszcz był potrzebny, to go nie było. Ucierpiały zwłaszcza zboża. Z jednej strony klęska suszy, z drugiej niskie ceny. Trzeba poczekać na lepsze czasy - narzekali.
Lepsze czasy nadeszły, ponieważ pogoda dla rolników była idealna. Wiosną, gdy zboże rosło - padało, a podczas zbiorów nie spadła kropla deszczu. Tyle że od nadmiaru głowa też boli. - 300 zł za tonę zboża. Taka jest cena. Nie opłaca mi się sprzedawać, a jeszcze mam w zapasie osiem ton z ub. r. - przyznaje jeden z rolników. - Przy takiej klęsce urodzaju i tak niskich cenach prawdą jest - co mówi się w całej Polsce - że bardziej opłacać się będzie palić zbożem niż węglem.
Z dobrych zbiorów cieszą się za to piekarze, bo mają dla klientów dobrą wiadomość. Chleb i bułki będą tańsze, dużo tańsze. - Tak najprawdopodobniej się stanie. Obecnie kupuję mąkę po 70-80 gr za kilogram. Młyny trzymają cenę. Wyprzedają mąkę ze starych zapasów - mówi piekarz Wacław Gursz z Międzychodu (zatrudnia ponad 70 pracowników). - Jeśli obecnie cena zboża w skupie będzie tak niska, to mąka stanieje do 50-55 gr za kilogram. Na tę mąkę musimy jeszcze jednak poczekać. Chleb lepiej się piecze ze starszej. Taką wolą kupować więc piekarze. Młyny już mieszają ubiegłoroczną mąkę z nową. Nowej dodają nawet 20-30 proc., ale w końcu przyjdzie czas na mąkę z tegorocznych zbóż.
Zdaniem piekarzy, jeśli nie wzrosną obciążenia podatkowe i znacząco energia elektryczna, przy kalkulowanych 50 gr za kilogram mąki w hurcie, cena pieczywa w sprzedaży detalicznej może spaść nawet o ok. 25 proc.! Np. obecnie bułka kajzerka w sklepie przy piekarni (prosto z pieca, bez "ulepszaczy") kosztuje nawet 40 gr. Jej nowa cena może spaść do 30 gr. Chleb zwykły (0,6 kg), za który obecnie płacimy 1,20-1,40 zł, stanieć może nawet poniżej złotówki! Czy tak będzie rzeczywiście, okaże się za parę miesięcy. - Wypiekam dziennie 5-6 tys. bochenków chlebów i ponad 12 tys. bułek. Pieczywo dostarczam do 200 sklepów. Jest konkurencja i - gdy będzie tańsza mąka - piekarze nie będą trzymać sztucznie cen wypieków. Szczególnie teraz w dobie kryzysu, kiedy obserwujemy, że więcej ludzi częściej wybiera zwykły chleb niż - jak jeszcze rok temu - inne droższe wypieki - mówi piekarz Gursz. - Po tegorocznych żniwach jako piekarze mamy więc dla klientów dobrą wiadomość. Cena chleba na pewno nie wzrośnie, a możemy się spodziewać tak samo smacznego, ale tańszego.
7043580
1