Wyniki kontroli Inspekcji Handlowej są przerażające. W mielonce indyczej - tańsze mięso kurczaka i wieprzowina, zamiast mięsa wołowego sprzedawano wieprzowinę, a w mielonym wieprzowym było zbyt dużo chrząstek i tkanki łącznej.
Podlaska inspekcja handlowa skontrolowała sklepy i aż w 60 procentach sprzedawanego mięsa wykryła nieprawidłowości! Posypały się już kary dla sprzedawców. Teraz kontrola czeka także zakłady mięsne.
– Aż włos na głowie się jeży. Chyba najlepiej kupić maszynkę do mielenia i samemu przygotować mięso na kotlety. Ja od dziś będę tak przynajmniej robić - mówi Agnieszka Ruta (28 l.) z Białegostoku.
I trudno się dziwić, bo nawet płacąc wysoką cenę, nie można spodziewać się, że mięso mielone, które kupujemy będzie najwyższej jakości.
– Niestety, w przypadku mięsa mielonego jest łatwo oszukać klienta – przyznaje Leszek Mironiuk z Inspekcji Handlowej w Białymstoku.
Najczęściej jesteśmy oszukiwani na składzie i jakości tego mięsa. I jest to oszustwo podwójne, bo sklep nas przekonuje, że mięso jest najwyższej jakości i producent robi to samo na opakowaniu. Tymczasem jakość ta jest wątpliwa.
– Podczas tej kontroli zdarzało się także, że w sklepie sprzedawano mięso, które termin ważności już minął – mówi Leszek Mironiuk.
Na razie posypały się mandaty dla właścicieli sklepów. W najbliższym czasie kontrole czekają także zakłady mięsne, które wypuszczają sfałszowane mięso mielone do sprzedaży. - Klienci bardzo często oszukiwani są na składzie mięsa mielonego, bo jego rzeczywisty skład można zbadać jedynie w laboratorium. Nasze coraz częstsze kontrole mają służyć temu, by jakość tego mięsa podniosła się - dodaje Leszek Mironiuk.