Jest asfalt i "asfalt". Może być lepszej i gorszej jakości - pisze FAKT.pl. Firmy drogowe, by zaoszczędzić na materiałach, budowały drogi z byle czego. Nie bały się kontroli? Nie, bo dzięki znajomościom z nieuczciwymi kontrolerami podmieniały próbki asfaltu pobierane do badań. W ten sposób wykazały, że jakość materiałów do budowy dróg jest wyższa niż w rzeczywistości.
Raz doszło przy tym do pomyłki. Wzorcową próbkę pobrano nie z tego odcinka drogi, gdzie fragment asfaltu był najwyższej jakości. Fuszerka wyszłaby więc na jaw, gdyby nie to, że podmienioną próbkę po prostu znów podmieniono. Zdenerwowany Janusz D., prezes firmy z Mińska Mazowieckiego, zadzwonił z prośbą o pomoc do szefa laboratorium Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad Marka D. – A niech to szlag trafi! To musicie napisać pismo, bo te próbki już chyba wyszły. Aj, wiem, że podpisywałem już jakieś pismo. Niech Arek napisze, że omyłkowo – radził prezesowi urzędnik.
I obiecywał: – Wszystko odkręcimy. Jeszcze nie było przypadku, że nie chciałem pomóc – zapewniał szef laboratorium nieuczciwego biznesmena. Uspokojony nieco Janusz D. zadzwonił więc do szefa działu technologii w swojej firmie Arkadiusza A. i powiedział, że „będzie urabiać” szefa laboratorium. – Trzeba go jakoś zachęcić... – dodał znacząco.
Panowie, którzy tak ochoczo uzgadniali oszustwo, jednego nie wzięli pod uwagę: że są podsłuchiwani przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego.