O godnym wynagrodzeniu za pracę na roli i zrównaniu wysokości dopłat dla polskich rolników z tymi w innych krajach UE mówiła kandydatka PiS na premiera Beata Szydło. Trzeba mówić o problemach na wsi, o spadających dochodach rolników - powiedziała.
Szydło, która w sobotę zorganizowała konferencję na polach wsi Odrzywół na południowo-zachodnim krańcu Mazowsza, mówiła, że trudno się utrzymać rodzinom z małych gospodarstw, bo od 2012 do 2014 dochody rolników spadły o 11 proc.
Nie może być tak - powiedziała - że ludzie na wsiach i w małych miejscowościach mają mniejsze szanse niż ci, którzy mieszkają w dużych ośrodkach. Niedopuszczalny jest - podkreśliła - podział Polski na A i B.
„Polscy rolnicy co raz więcej zbierają, rośnie też eksport polskiej żywności, ale niestety wynagrodzenia – dochody rolników spadają. I to jest właśnie największy problem dzisiaj na polskiej wsi (...) Więcej pracują, a mają mniejsze dochody” – mówiła.
W jej ocenie dzieje się tak, bo państwo pozostawiło wieś i rolników samym sobie. Mieszkańcy polskiej wsi muszą mieć takie same szanse życiowe, jak ci, którzy mieszkają w miastach - przekonywała.
Zapowiedziała, że rząd PiS "zniweluje zróżnicowanie na polskiej wsi" i doprowadzi do tego, że polscy rolnicy będą otrzymywać dopłaty w takiej samej wysokości, jak rolnicy w innych krajach UE. "Polski rolnik za swoją pracę będzie otrzymywać godne wynagrodzenie, nie będzie oszukiwany, nie będzie wyzyskiwany, tylko będzie mógł i będzie w stanie utrzymać się ze swojej ciężkiej pracy na roli" - mówiła.
"Dzisiaj ludzie na wsiach martwią się przede wszystkim tym, że niedługo ich gospodarstwa zostaną pozostawione bez gospodarza, bo młodzi wyjeżdżają, bo rodziny są rozbijane, bo ludzie, którzy muszą pracować za granicą czy wyjeżdżać do dużych miast, zostawiają bardzo często swoje dzieci, ich rodziny są rozbite. To jest problem, o którym trzeba bardzo głośno i wyraźnie mówić" - podkreśliła.
Szydło mówiła również o państwowej spółce Elewarr, która - według niej - "stała się spółką, w której przechowuje się działaczy pewnego ugrupowania politycznego". "Czy ta spółka powinna być rozwiązana, jak sugerują niektórzy? Nie, my twierdzimy, że ona powinna działać nadal, bo jest potrzebna polskim rolnikom, tylko że musi być uczciwie rządzona. Ja też deklaruję, że my wprowadzimy ten uczciwy zarząd - jeśli będziemy tworzyć rząd i będziemy mieli na to wpływ - po to, by polscy rolnicy mieli spółkę, która będzie ich wspierała" - powiedziała.
Mówiła, że PiS upomina się o ochronę polskiej ziemi, jako przykład podała przygotowany przez europosła Janusza Wojciechowskiego projekt ustawy, który "gwarantuje bezpieczeństwo i zachowanie własności polskiej ziemi i ciągle nie jest procedowany".
Pytana, jak zamierza zachęcać rolników, by łączyli się w grupy producenckie, tak jak to się dzieje w innych krajach europejskich, mówiła, że "polscy rolnicy dziś nie mają równych szans konkurowania, nawet w momencie, gdy będą się łączyli w te grupy producenckie". Według niej państwo powinno "stanąć po stronie polskich rolników, polskiej wsi i bronić, również na arenie międzynarodowej (...) naszych interesów".
"Powinniśmy się upominać o polskie rolnictwo i również próbować przeforsować taki sposób myślenia w UE, który będzie brał pod uwagę specyfikę polskiej wsi i polskiego rolnictwa" - podkreśliła. "Nie wolno nam (...) oddawać pola innym, którzy narzucają takie standardy i takie rozwiązania, które są w interesie ich narodowych gospodarek. Nie łudźmy się proszę państwa, przecież w UE każdy walczy o swoje" - powiedziała.
Wojciechowski mówił, że Elewarr powinien teraz, podczas żniw wykorzystać swoje 600 tys. ton pojemności magazynów i kupować zboże od rolników za uczciwą, dobrą cenę. Ocenił, że rolnicy chcą się organizować, tylko "rząd im nie pomaga, a czasami wręcz przeszkadza w tym". "Tak że po zmianie rządu łatwiej będzie również z organizowaniem się rolników, bo zadbamy o to, by pieniądze były uczciwie dzielone i sprawiedliwie. Naprawdę z Unii są duże pieniądze, tylko pod warunkiem, że będą rzeczywiście dostawali je ci, którzy chcą coś zrobić".
Szydło - pytana o sondaże dot. tego, kto byłby lepszym premierem, w których przegrywa z Ewą Kopacz - podkreśliła, że wyniki wielokrotnie się jeszcze zmienią. Przypomniała, ze przed przegranymi przez prezydenta Bronisława Komorowskiego wyborami sondaże były odwrotne. "Zresztą ja z nikim się nie ścigam, a sondaże partyjne pokazują, że Prawo i Sprawiedliwość ma w nich dobre wyniki” – powiedziała.
Kandydatka PiS pytana o sytuację na lewicy poprzypominała, że szef PiS Jarosław Kaczyński skupił wszystkie partie prawicowe. "Teraz razem zjednoczona prawica, dzięki tej strategii, idzie po zwycięstwo. Mam nadzieję, że Polacy nam zaufają i wygramy. Natomiast nie chcemy dyktować ani układać strategii dla innych ugrupowań. Każde ma swoją taktykę" - podkreśliła.
"W Polsce każdy obywatel, który ma przekonania prawicowe czy lewicowe powinien móc wybierać spośród różnych ugrupowań politycznych, które będą chciały go reprezentować. Jeśli mamy sporą grupę tych, którzy mają poglądy lewicowe, to mają prawo mieć ugrupowania, które będą ich reprezentować" - podkreśliła.
Kandydatka PiS na premiera podróżowała autobusem z Warszawy, odwiedziła też izbę regionalną ziemi opoczyńskiej w starej szkole w Myślakowicach k. Odrzywołu i zjadła obiad nad stawem w agroturystycznym gospodarstwie w Łęgonicach Małych.
7293905
1