Żywność wcale nie jest najdroższa w wielkich aglomeracjach. Najwięcej zapłacimy w województwach rolniczych - pisze "The Wall Street Journal polska". Rekordy cen biją sklepy w Podlaskiem, Zachodniopomorskiem i Opolskiem. W sklepach tych województw zapłacimy za produkty 14 - 16 proc. więcej niż na Śląsku czy Mazowszu - pisze "WSJP".
Również na terenach rolniczych ceny żywności rosną najszybciej. O ile na Śląsku czy Mazowszu w pierwszym kwartale ceny wzrosły o 6,2 - 7 proc., to w województwach warmińsko-mazurskim, dolnośląskim czy podlaskim - aż o 8,2 - 8,7 proc. - wynika z danych GUS.
Jakie są przyczyny tych zjawisk? Eksperci wymieniają kilka. Po pierwsze strukturę handlu - na słabo zurbanizowanych terenach żywność kupić można tylko w małych sklepach, które generują duże koszty działalności i windują ceny. Ponadto w małych miejscowościach handlowcy są monopolistami - mogą dyktować ceny .
W rejonach atrakcyjnych turystycznie ceny rosną w sezonie. To samo dotyczy terenów przygranicznych - tu ceny windują przyjeżdżający na zakupy Niemcy.
Jak pisze "WSJP" eksperci są zgodni - perspektywy obniżek cen żywności w rolniczych regionach kraju są niewielkie, bo ofensywy wielkich sieci w rejonach rolniczych nie widać.