Polska powinna przyjąć europejską walutę jak najszybciej - uważa wiceminister gospodarki Adam Szejnfeld (PO). Zaznacza przy tym, że jest przeciwnikiem referendum w tej sprawie. "Referendum to nie jest potrzebne, mało tego - byłoby szkodliwe dla Polski" - powiedział w niedzielę w Radiu ZET Szejnfeld.
Ocenił, że nie ma przesłanek ku temu, aby Polska nie spełniła kryteriów z Maastricht i nie mogła wejść w odpowiednim czasie do systemu ERM2. "Dzisiaj jesteśmy do tego przygotowani na pewno" - podkreślił wiceminister gospodarki.
Moment wejścia do strefy euro poprzedza uczestnictwo w mechanizmie ERM2, gdy przez dwa lata dana waluta jest już związana z euro, a jej kurs może się wahać w stosunku do kursu euro tylko o plus/minus 15 proc.
Dodatkowo kraj musi spełnić tzw. kryteria z Maastricht. Inflacja nie może być wyższa niż 1,5 pkt proc. od średniej stopy inflacji w trzech krajach UE, gdzie inflacja była najniższa. Długoterminowe stopy procentowe nie mogą przekraczać więcej niż o 2 pkt proc. średniej stóp procentowych w trzech krajach UE o najniższej inflacji.
Ponadto dług publiczny nie może przekraczać 60 proc. PKB, a deficyt budżetowy - 3 proc. PKB. Moment wejścia do strefy euro poprzedza uczestnictwo w mechanizmie ERM2, gdy przez dwa lata dana waluta jest już związana z euro, a jej kurs może się wahać w stosunku do euro tylko o plus/minus 15 proc.
Zdaniem rzecznika PiS Adama Bielana, zapowiedź przez premiera Donalda Tuska terminu wejścia Polski do strefy euro, wygłoszona we wrześniu w Krynicy, miała na celu "odwrócenie uwagi od problemów rządu".
"My jako opozycja oczekujemy dobrej, merytorycznej debaty w tej sprawie" - powiedział Bielan. Przypomniał, że we wtorek ma odbyć się spotkanie premiera z szefami klubów w tej sprawie.
Rzecznik PiS podkreślił, że to, czy po wejściu Polski do strefy euro spadną nasze zarobki, zależy od kursu wymiany złotego na euro. "Jeżeli ten kurs będzie na niskim poziomie, to wiele gospodarstw domowych odczuje realny spadek zarobków w tym sensie, że będzie dużo wyższa inflacja, tak jak to miało miejsce w Grecji czy we Włoszech" - wyjaśnił.
Według Bielana, "utrata waluty jest utratą cząstki suwerenności", także tej gospodarczej. "Niewykluczone, że Polacy w referendum, które - mam nadzieję, odbędzie się w przyszłym roku - zdecydują się na to, żeby nie oddać kolejnej części suwerenności. Opowiadamy się za referendum w tej sprawie" - powiedział.
"Jeżeli pytanie w referendum będzie brzmiało +czy zgadzasz się na to, żeby 1 stycznia 2012 roku obowiązywało w Polsce euro+, to będę głosował na +nie+. Nie boimy się decyzji Polaków w tej sprawie. Nie uważamy, że Polacy są zbyt głupi, żeby zdecydować o takiej sprawie jak porzucenie złotówki i przejście na euro" - dodał Bielan.
Wicemarszałek Sejmu Jarosław Kalinowski (PSL) przypomniał, że przed wejściem do strefy euro Polska musi spełnić określone kryteria. "Samo wypełnianie tych kryteriów świadczy o tym, że gospodarka staje się stabilniejsza i silniejsza" - powiedział Kalinowski.
Wojciech Olejniczak (Lewica) ocenił, że prezydent Lech Kaczyński "straszy Polaków, że wejście Polski do strefy euro jest niekorzystne".
Według posła Lewicy, na razie jest za wcześnie na referendum w sprawie przyjęcia europejskiej waluty. "Najpierw praca, ustawy, projekty, usztywnienie kursu, zabezpieczenie obywateli i na końcu zmiana konstytucji i referendum" - powiedział Olejniczak.
Według mapy drogowej polskiego rządu, w 2011 roku Polska ma spełnić kryteria konwergencji z Maastricht określające m.in. dopuszczalny poziom inflacji, deficytu budżetowego i długu publicznego. Przyjęcie przez Polskę wspólnej waluty nastąpiłoby 1 stycznia 2012 roku.
8256181
1