Długotrwałe upały i brak większych opadów spowodowały gwałtowny spadek poziomu Odry, w niektórych miejscach rzeka nie przekracza 1 metra głębokości. By utrzymać życie biologiczne spuszczana jest woda ze zbiorników retencyjnych.
Według Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Szczecinie, najgorzej jest na odcinku od ujścia Nysy Łużyckiej do Bielinka. W Słubicach stan Odry wynosi tylko 98 cm (średnia 232 cm). W Gozdowicach rzeka ma 203 cm (przy średniej 311 cm), a w Bielinku 205 (przeciętna 326 cm).
Maciej Kiełpiński z Akademii Rolniczej w Szczecinie twierdzi, że dopóki ryba będzie miała, gdzie zamoczyć ogon nie jest źle, choć naukowcy zauważyli już gorsze żerowanie ryb: Woda jest stosunkowo mocno podgrzana, w związku z tym ryby nie będą tak chętnie pobierały pokarmu - mówi Kiełpiński.
Gorzej z roślinami wodnymi, które po obniżeniu poziomu wody zostały wystawione bezpośrednio na promienie słoneczne i wysychają: Podobnie ma się sytuacja z innymi zwierzętami wodnymi, typu mięczaki, skorupiaki. One również przy opadającym stanie wód tracą miejsce swojego bytowania - dodaje.
Jeśli sprawdzą się zapowiedzi speców od pogody, deszcz pojawi się w Zachodniopomorskiem z końcem sierpnia i wtedy też życie biologiczne w Odrze zacznie wracać do normy.
Tragiczna sytuacja panuje także na dolnośląskim odcinku rzeki. Na 11 wodowskazach na Odrze i jej dopływach zanotowano dziś najniższe poziomy, od początku wykonywania pomiarów. Najgorzej jest między Brzegiem Dolnym a Ścinawą.
Najdotkliwszym tego skutkiem jest unieruchomienie przepraw promowych w Brzegu Dolnym, Chobieni i Ciechanowie. Jadąc samochodem przez mosty, trzeba nieraz poświęcić na podróż nawet ponad godzinę, zamiast 10 minut.