Już niedługo Komisja Europejska może zgodzić się na sprzedaż pszenicy z naszych magazynów interwencyjnych. To mogłoby powstrzymać wzrost cen zbóż i mąki, który przyczynił się do znacznych podwyżek cen w piekarniach
- Polska poprosiła o zorganizowanie przetargów na sprzedaż 200 tysięcy ton pszenicy ze swoich magazynów na potrzeby młynów - powiedział "Rz" Michael Mann, rzecznik unijnej komisarz ds. rolnictwa. Rozmowy na ten temat odbędą się w najbliższy czwartek na spotkaniu unijnej grupy ekspertów rynku zbożowego. - Jeśli na podstawie tej dyskusji i naszej własnej oceny sytuacji uznamy, że polska prośba jest uzasadniona, to głosowanie w sprawie zorganizowania przetargu odbędzie się 21 września - wyjaśnił Mann. Pierwsze przetargi można by wtedy zorganizować na początku października.
Więcej ziarna z interwencji
Według informacji "Rz" Ministerstwo Rolnictwa w porozumieniu z Agencją Rynku Rolnego złożyło pod koniec sierpnia wniosek o zgodę Komisji Europejskiej na sprzedaż pszenicy z magazynów interwencyjnych. Według planów resortu na rynek ma trafić ziarno, które będzie mogło być przeznaczone i wyłącznie na mąkę. Jak wyjaśnił "Rz" Radosław Iwański, rzecznik ARR, 200 tys. ton to wstępna wielkość zapasów, które Agencja chce udostępnić młynom z posiadanych rezerw. Polska planuje złożyć wniosek o powiększenie tej ilości, ponieważ w magazynach interwencyjnych ARR jest obecnie około 365 tys. ton pszenicy, czyli 8 - 10 proc. naszego rocznego zużycia zbóż konsumpcyjnych.
- Zwracamy się do KE również o zgodę na inne działania, które mogą doprowadzić do stabilizacji rynku zbóż - powiedział "Rz" Marek Zagórski, sekretarz stanu w Ministerstwie Rolnictwa. Jak dodał, jeszcze jest za wcześnie na konkretne informacje.
Uspokoić rynek
Zdaniem ekspertów z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej sprzedaż rezerw pszenicy powinna uspokoić rynek, gdzie zboże z tygodnia na tydzień drożeje. Zwłaszcza pszenica konsumpcyjna, która na giełdach towarowych jest teraz sprzedawana w cenie od 570 do 620 zł za tonę. Według danych Ministerstwa Rolnictwa w początkach września średnia cena tony pszenicy konsumpcyjnej wynosiła 523 zł, podczas gdy w końcu lipca - 403 zł. Oznacza to wzrost o 30 proc.
Jako powód tych podwyżek podaje się słabsze zbiory, które w tym roku obniżyły anomalie pogodowe. Dostrzegła to również Komisja Europejska, która wie o możliwych problemach z jakością polskiej pszenicy spowodowanych ulewnymi deszczami na początku żniw. Część zbóż prawdopodobnie będzie musiała zostać przeznaczona na karmę. Jak oceniają specjaliści IERiGŻ tegoroczne zbiory były mniejsze o 23 proc. niż w ubiegłym roku, ale to nie katastrofa. - Ziarno w magazynach rolników jest, ale wstrzymują oni jego sprzedaż, licząc na dalszy wzrost cen - mówią eksperci instytutu.
Jeszcze bardziej niż zboża podrożała w ostatnich tygodniach mąka piekarnicza. Według danych Ministerstwa Rolnictwa od końca lipca do początków września o 42 proc. poszły w górę ceny pszennej mąki typu 750. Wygląda na to, że młynarze wykorzystują sytuację, bo piekarze, aby utrzymać produkcję chleba, muszą kupić mąkę bez względu na jej cenę.
Łańcuszek podwyżek
- Dane dotyczące cen mąki piekarniczej nie zawierają kosztów transportu ziarna, które ponoszą młyny - wyjaśnia Jadwiga Rothkaehl, prezes Stowarzyszenia Młynarzy RP. Jak przypomina, od kilku tygodni wiele największych młynów importuje surowiec, m.in. z Węgier, Czech i Słowacji. Tona ziarna, które sprowadzają, kosztuje 130 - 160 euro.
Do tej pory nie podrożała jednak mąka pakowana. Powód? Kontrakty, które młyny zawierają z hurtowniami, sklepami i sieciami handlowymi, są znacznie dłuższe niż w przypadku umów podpisywanych z piekarniami. A te muszą płacić więcej.
Podwyżka cen mąki przełożyła się już na wzrost cen pieczywa o 20 - 30 proc. Najszybciej chleb podrożał w sklepach firmowych prowadzonych przez piekarnie. Na razie cen nie podniosły firmy, które dostarczają większość pieczywa do sieci handlowych, ponieważ obowiązują je długoterminowe umowy. Jednak także one zapowiadają podwyżkę. - Poinformowaliśmy już naszych odbiorców, że zmieniamy ceny. Na początku października nasze pieczywo zdrożeje o około 20 proc. - mówi "Rz" Jarosław Zawadzki, prezes firmy Nowakowski-Piekarnie.
Marcin Krzemiński z IERiGŻ podkreśla jednak, że koszt zboża stanowi tylko 13 proc. ceny chleba. Dlatego nawet wzrost cen ziarna o połowę powinien doprowadzić maksymalnie do 10-proc. podwyżki cen chleba. Droższe zboże i nawet jeszcze bardziej drożejąca mąka nie tłumaczą do końca 30 - proc. podwyżek w piekarniach.
Rośnie inflacja
Droższe są w tym roku nie tylko zboża, ale i warzywa. Jak podaje Grażyna Stępka z IERiGŻ, różnice w cenach są znaczne. Na przykład pietruszka kosztuje teraz o 50 proc., a cebula o 40 proc. więcej niż przed rokiem. Ziemniaki w hurcie zdrożały dwukrotnie. Nagły wzrost cen zbóż, warzyw i owoców wpływa na inflację. Ekonomiści uważają, że na koniec roku dynamika wzrostu cen może być wyższa o 0,3 - 0,4 pkt proc. w związku z anomaliami pogodowymi. - Jeszcze trzy miesiące temu przewidywałem, że pod koniec roku inflacja wyniesie 1,7 proc., i była to jedna z najwyższych prognoz na rynku. Teraz myślę, że będzie to w granicach 2,1 proc. - mówi główny ekonomista Raiffeisen Banku Jacek Wiśniewski.
Podobne wyliczenia przedstawia Ministerstwo Finansów, które prognozuje, że pod koniec grudnia roczna inflacja wyniesie 2 proc. Wiceminister finansów Piotr Soroczyński podkreśla jednak, że w zeszłym roku ceny żywności bardzo silnie spadały.
- Można powiedzieć, że tegoroczna susza przywróciła stan normalności na rynku. W zeszłym roku spadające ceny żywności przyczyniły się do niskiej inflacji, która wyniosła 0,7 proc. - uważa Soroczyński. W czwartek Główny Urząd Statystyczny poda dane o inflacji w sierpniu. Według ministerstwa wyniosła ona 1,5 proc. w skali roku w porównaniu z 1,1 proc. w lipcu.
Jacek Wiśniewski tłumaczy, że w dłuższym okresie większy wpływ na dynamikę cen będą miały produkty zbożowe niż warzywa i owoce. - W chwili gdy na rynku brakuje zboża i trzeba więcej płacić za mąkę, piekarze podnoszą ceny chleba. Kiedy mąka tanieje, ceny pozostają na niezmienionym poziomie i producenci korzystają na wyższych marżach. Ceny warzyw i owoców natomiast spadną, gdy tylko poprawią się ich zbiory - tłumaczy Wiśniewski.