Polscy sadownicy ogłosili akcję protestacyjną. Grożą blokadami zakładów przetwórczych, które kupują od nich owoce po bardzo niskich cenach. 13, 14 czy nawet 15 groszy za kilogram jabłek przemysłowych nikogo nie zadawala
Mniej więcej tyle samo płacono za nie w 2008 roku, mimo że zbiory były wówczas rekordowe. W tym roku jabłek mamy dużo mniej, a ceny nie drgnęły. Sadownicy oczekują 35 groszy za kilogram. To zwróciłoby im koszty produkcji i pozwoliło ją podtrzymać.
Kłopoty w branży zaczęły się w 2007 roku. Wówczas, po wiosennych przymrozkach, produkcja jabłek spadła do prawie 1 miliona ton. Przetwórcy podnieśli ceny skupu bo zaczęło brakować surowca.
W rezultacie, wyprodukowany przez nich koncentrat soku jabłkowego stał się bardzo drogi. A ponieważ nie było na niego chętnych to ceny spadły - o 2/3.
Wymusiła to również ekspansja Chińczyków, którzy wprost zalali Europę swoim tanim koncentratem. Szacuje się, że z tego powodu straty polskich przetwórców sięgnęły wówczas 50 milionów euro., Aby je sobie zrekompensować, w 2008 roku, przemysł zaczął płacić mniej sadownikom za jabłka. I tak już zostało.
Dziś, mimo że ceny pozostały na tym samym poziomie, obie strony twierdzą, że nic nie zarabiają. Wytwórcom koncentratu nie łatwo się odnaleźć na światowym czy nawet unijnym rynku. Bo tego produktu nie brakuje.
Wprawdzie w minionym sezonie sprzedaliśmy za granicę ponad 230 ton koncentratu soku jabłkowego - dwukrotnie więcej niż w poprzednim, ale wartość tego eksportu była niższa. W efekcie, przetwórcy znaleźli się w trudnej sytuacji ekonomicznej, która nadal się za nimi ciągnie.
Ludzie z branży narzekają też na kryzys, który spowodował spadek spożycia soków naturalnych. Konsumenci szukają różnych zamienników. A może jest też tak, że i sami producenci kreują modę na sztuczne napoje, do produkcji których nie trzeba zbyt wiele naturalnego surowca.
Problem jest również z jabłkami deserowymi. W ubiegłym sezonie, po zniesieniu rosyjskiego embarga, sprzedaliśmy ich dużo na wschodni rynek. Teraz jest trudniej, bo Rosjanie - jak co roku - na początku sezonu stosują bardzo wysokie cła importowe po to, żeby najpierw zużyć własną produkcję, na której przechowywanie nie mają warunków.
Poza tym, zawarte w marcu ubiegłego roku rosyjsko – unijne memorandum pozwala Rosji na wprowadzanie certyfikatów bezpieczeństwa na nasze jabłka. Powodem ich stosowania było wykrycie w polskich owocach pozostałości pestycydów. Stąd nasz eksport do Rosji jest utrudniony.
Co będzie dalej? Sadownicy mówią, że będą likwidować sady bo nie chcą do nich dokładać. Oznaczałoby to ograniczenie bazy surowcowej, a w konsekwencji kolejne problemy dla przetwórstwa. Chyba, że producenci soków zaczną importować tani surowiec chiński. Ale takie rozwiązanie może się okazać opłacalne jedynie na krótką metę. Czy sadownicy i przetwórcy przetrwają kryzys? – będziemy o tym rozmawiać z: sadownikami, przetwórcami, politykami, ekonomistami.
Wśród gości programu:
dr Romuald Ozimek – przetwórca jabłek
Artur Krakowiak – Ministerstwo Rolnictwa
dr Bożena Nosecka – Instytut Ekonomiki Rolnictwa
Artur Dunin – poseł PO
Jarosław Stawiarski – poseł PiS
Witold Piekarniak – Związek Sadowników RP
Zapraszamy w niedzielę o 8.00
7059194
1