Czyżby koniec świńskiego dołka. Z końcem tego roku pogłowie trzody chlewnej w Polsce może sięgnąć 16 milionów sztuk. To scenariusz całkiem realny, bo zainteresowanie zwierzętami hodowlanymi wciąż rośnie. Już dziś popyt na nie, jest blisko o połowę większy niż przed rokiem.
Ubiegły roku był wyjątkowo kiepski. Liczba tuczników w Polsce sięgnęła minimów nienotowanych od kilkudziesięciu lat. Wyliczenia Głównego Urzędu Statystycznego mówiły o pogłowiu zaledwie 15 milionów sztuk. A jeszcze kilka lat temu liczba świń w gospodarstwach sięgała 20 milionów. Obecny rok to wzrost pogłowia.
Janusz Związek, Główny Lekarz Weterynarii: zauważamy odbudowanie pogłowia trzody chlewnej. Czyli możemy się spodziewać, że pod koniec roku będziemy mieć więcej świnek w Polsce.
I rzeczywiście. Pierwsze oznaki większego zainteresowania prosiętami pojawiły się jeszcze w listopadzie. Od tego czasu właściciele zwierząt zarodowych notują większą sprzedaż. A to jasny sygnał, że świń będzie jeszcze więcej.
Tadeusz Blicharski, Polski Związek Hodowców i Producentów Trzody Chlewnej „Polsus”: myślę, że uda nam się w tym roku sprzedać około 50 tysięcy loszek więcej niż w roku ubiegłym. To jest jakieś 40% więcej niż w roku ubiegłym.
Na pełne odbudowanie stada do poziomu sprzed kryzysu nie ma jednak co liczyć. Wielu hodowców zrezygnowało z produkcji i zmieniło działalność. Na rynek nie powrócą też ci, którzy działali na niewielką skalę w dodatku z małą efektywnością.
Ale za to hodowane tuczniki teraz mają szybciej rosnąć i osiągać lepszą mięsność.