Świnka z cygarem, świnka - kucharz, świnka - turystka i autostopowiczka, zakochane świnki i świnka marynarzyk - to tylko kilka przykładów z bogatej kolekcji należącej do Andrzeja Moskala z Biecza.
Ponad dwieście świnek zdobi wystawę jego sklepu przy bieckim rynku.
Ekspozycja przyciąga uwagę turystów, którzy często zaglądają do sklepu, by kupić
figurkę, a wychodzą z kiełbasą. Bo pan Andrzej od 1990 roku prowadzi
masarnię.
Pierwsza świnka pojawiła się w witrynie sklepowej trzynaście
lat temu, kiedy Andrzej Moskal otwierał sklep. Od tego czasu dorobił się
kolekcji wartej kilka tysięcy złotych.
Pierwsza była drewniana
świnia z korytkiem, wystrugana przez mojego ojca chrzestnego, który jest
stolarzem. To do dziś moja ulubiona. Potem dokupowałem kolejne. Wiele z nich
przywozi mi ze swoich zagranicznych wojaży brat, mieszkający na stałe w
Lozannie. Mam tu świnki z Hiszpanii, Meksyku i USA – wylicza pan
Andrzej.
Najmniejsze liczą dwa-trzy milimetry. Największa - około
czterdziestu centymetrów. Zrobione są z drewna, kamienia, porcelany, fajansu,
szkła, plastiku, nawet ze srebra.
Witryna pełna świnek to dobry chwyt
marketingowy. Ludzie wchodzą do sklepu zaciekawieni kolekcją na
wystawie.
Pan Andrzej postanowił z tego powodu zmienić witrynę pochodzącą
z lat 30. na taką, która pozwoli mu lepiej wyeksponować tę nietypową
kolekcję.