Jeżeli embargo na wwóz do Rosji wieprzowiny z UE potrwa jeszcze trochę, to rolnicy zaczną bankrutować. Takie dramatyczne informacje pojawiły się na spotkaniu, które odbyło się w biurze Pawła Augustyna , radnego powiatu tarnowskiego. Spotkanie to odbyło się z inicjatywy rolników - hodowców trzody chlewnej i drobiu , którzy zaniepokojeni są przyszłością swoich gospodarstw.
Obecnie bowiem na rynku jest nadmiar mięsa, a to oznacza kłopoty polskich rolników i przetwórców.
- Mamy kłopoty ze sprzedażą trzody chlewnej a ceny spadły w ciągu miesiąca o ponad 20 procent. Sytuacja wygląda już dramatycznie, gdyż koszty wciąż rosą, zwierzęta przecież trzeba karmić, doglądać i leczyć. Jeśli ceny nadal będą szły w dół, to produkcja stanie się nieopłacalna – informuje Jan Wałaszek , właściciel dużego gospodarstwa rolnego Powęzowie .
29 stycznia Rosja zażądała od UE, aby nie certyfikowała wieprzowiny wysyłanej do Rosji, co oznacza w praktyce wprowadzenie przez Moskwę zakazu importu. Powodem było wykrycie na Litwie ognisk afrykańskiego pomoru świń. Także polski eksport tego mięsa na wschód wstrzymano, a ostatnio również u dzika padłego na terytorium Polski lekarz weterynarii stwierdził pomór.
- Jest mi przykro, że wciąż na polskiego rolnika spada tyle nieszczęść, sam jestem rolnikiem i wiem jaka to trudna i niewdzięczna praca. Myślę, że pomór, to wymysł przede wszystkim pana Putina, który nie życzy sobie wsparcia ze strony Polski dla Ukrainy. Ale Putin ma też dużo racji i na każdym kroku punktuje polską dyplomację. To nie Polska powinna być stroną w problemach jaki doświadcza dziś państwo Ukraińskie, ale Unia Europejska. Powinien brzmieć jeden głos, tymczasem Unia siedzi cicho a na nas spada odpowiedzialność – mówi Paweł Augustyn - Jeszcze dwa miesiące temu cena wieprzowiny sięgała 6 zł za kilogram. Obecnie rolnik może dostać zaledwie 4,5 zł. Augustyn i tarnowscy rolnicy, producenci trzody chlewnej domagają się rekompensaty od ministerstwa rolnictwa za straty jakie ponoszą. - Aby zapobiec bankrutowaniu rolników, dopłata powinna wynosić jeden zł do kilograma żywej wagi sprzedanego zwierzęcia. Pieniądze powinny być wypłacane na podstawie dokumentów sprzedaży, tylko w ten sposób można ratować producentów
W czasie spotkania opracowano dokument, który trafi do Ministra Rolnictwa z propozycjami. Zebrani wyrażali dość dużą determinację i gotowi są jechać do Warszawy i przedstawić osobiście swoje racje, jeśli nie będzie żadnej reakcji ze strony ministra. Jan Walaszek uczestnik strajków chłopskich w 1981 roku żali się, że nie o takiej Polsce myśleli strajkujący, gdy ryzykowali wszystko w walce z komunistycznymi władzami. - Mamy wiele determinacji, jak trzeba będzie do Warszawy pojadą dwie świnie - pod ministerstwo - aby urzędnicy wrócili myślami do polskiej rzeczywistości a może zapomnieli jak wygląda świnia, to trzeba im pokazać. Pod petycją do ministerstwa rolnictwa podpisał się również Jan Kubala jeden z największych hodowców drobiu w regionie. W tej branży sytuacja również jest wyjątkowo niestabilna. Trudno jest planować i prowadzić prawidłową gospodarkę, gdy ceny z tygodnia na tydzień radykalnie się zmieniają.
- Nam są nieobce protesty i manifestacje. Jeszcze nie tak dawno przecież w naszym regionie dochodziło do blokad dróg i protestów, którymi kierował kolega Augustyn. Myślę, że niedługo dojdzie do podobnych sytuacji, bo na wsi żyje się coraz ciężej i niezadowolenie społeczne osiągnęło już punkt krytyczny – twierdzi Janusz Wzorek rolnik z Poręby Radlnej.
Pismo wystosowane zostanie też do Izb Rolniczych i związków zawodowych, które maja bronić rolników, ale wśród kilkunastu uczestników spotkania panuje przekonanie, że nie można liczyć na żadne z tych ciał.
- Związki powinny nas bronić, niestety to tylko złudzenie. Dziś trzeba na nowo się organizować jako rolnicy, bo nie ma już kto stanąć w naszej obronie. Zamierzamy wspólnie z panem Augustynem zastanowić się nad formami protestu na wypadek, gdyby nasze postulaty nie dotarły do odpowiedzialnych na Polskę – usłyszeliśmy z ust zebranych.
Niektórym rolnikom przychodzą do głowy już dość drastyczne pomysły, aby zaprotestować. Pojawił się pomysł, że skoro nie opłaca się hodować trzody chlewnej, to należy ją wypuścić do lasu – niech żyje na koszt państwa.
Krzysztof Fulara
9455340
1