Polska jest obecnie krajem wieprzowiny. Hodowla świń , uboje i przetwórstwo to największy dział naszego rolnictwa. Trzoda chlewna stanowi bowiem ponad 40 % udział w dochodach rolników. Rocznie każdy Polak średnio spożywa ponad 42 kilogramy mięsa wieprzowego. W jego produkcji nasz kraj zajmuje obecnie piąte miejsce w Unii Europejskiej.
Wkrótce jednak z wieprzowego potentata możemy stać się bankrutem, ponieważ utrzymująca się od dłuższego już czasu nieopłacalność produkcji trzody chlewnej może doprowadzić do upadku tysiące gospodarstw specjalizujących się w hodowli świń. Dodatkowo sytuacje na rynku wieprzowiny pogorszyło otwarcie naszych zachodnich granic. Coraz częściej zdarzają się bowiem przypadki ,że do Polski sprowadzane są tuczniki z Belgii czy Danii, które ubijane są w naszych zakładach , a ich producentom płaci się więcej niż naszym hodowcom.
Obecnie cena spadła już poniżej opłacalności przy znacznym wzroście cen zbóż. Może doprowadzić to już wkrótce do drastycznego zmniejszenia pogłowia świń w naszym kraju oraz uzależnienia nas od zwiększonego importu co wpłynie na pogorszenie się jakości i wzrost cen towarów udziałem mięsa wieprzowego.
Dlatego też zdesperowani hodowcy wyszli na ulicę protestując przeciw niskim cenom świń. Dla wielu z nich dalszy spadek cen oznacza odejście w niebyt i zasilenie armii bezrobotnych. Jak długo można jeszcze sprzedawać swoje produkty poniżej kosztów produkcji .
Chłopi domagają się przede wszystkim podjęcia przez rząd działań zmierzających do stabilizacji ceny na rynku żywca i wypracowania korzystnego dla nich rozwiązania miedzy innymi poprzez ochronę naszego rynku przed nieuczciwą konkurencją , zabezpieczenia środków w budżecie państwa na realizacje programu zwalczania choroby Aujeszky ‘ego, wprowadzenia niezależnej oceny poubojowej mięsa w zakładach mięsnych czy też wprowadzenia obowiązku oznakowania mięsa i jego przetworów , by konsument znał kraj pochodzenia surowca. Ponadto egzekwowania istniejących przepisów wobec ferm wielkoprzemysłowych takich jak Smithfield oraz kontrolowania dużych sieci handlowych pod względem sanitarnym i jakościowym sprzedawanych produktów mięsnych i mięsa.
Zarząd Krajowej Rady Izb Rolniczych popiera słuszne żądania producentów trzody.
Zdaniem Władysława Piaseckiego, wiceprezesa Krajowej Rady Izb Rolniczych trudna sytuacja w jakiej znajdują się producenci trzody chlewnej to przede wszystkim wynik długoletnich zaniedbań w przygotowaniu polskiego rolnictwa do konkurencji rynkowej. Żadne dopłaty z budżetu państwa , z Sapardu czy PROW – u nie spowodują przecież urynkowienia producentów trzody i zakładów produkcyjnych.
Jak podkreśla wiceprezes KRIR słabością naszego sektora mięsnego jest także bardzo duże rozproszenie potencjału ubojowego i brak zorganizowanego rynku. W Polsce działa obecnie 900 ubojni , co stanowi ewenement w Europie . Mamy więcej zakładów niż wszystkie pozostałe kraje razem wzięte.
Drobne ubojnie nie kontraktują świń , nie wpływają na wzrost jakości żywca , a zaopatrują się w świnię na targowiskach czy spędach.
Natomiast na zintegrowanym europejskim rynku liczą się przede wszystkim tylko duże partie powtarzalnego , markowego towaru wiarygodnego producenta.
Dlatego też zdaniem Piaseckiego hodowcy świń w Polsce powinni tworzyć grupy producencie i zrzeszenia grup producentów. Ważne jest aby organizm , który występuje na rynku był większy bowiem do zakładów produkcyjnych łatwiej sprzedać określoną partie świń grupie niż pojedynczemu hodowcy. Ponadto żaden przetwórca nie będzie mógł wtedy lekceważyć dostawcy, a co za tym idzie będzie musiał z nim rozmawiać nie tylko o produkcji , ale także o ekonomii.
Aktualnie w Polsce jak informuje profesor Stanisław Zięba , przewodniczący Rady Gospodarki Żywnościowej integracja produkcji trzody poprzez grupy producencie jest dopiero w początkowej fazie( 57 grup). Jednak w wyniku wprowadzonych nie tak dawno przez resort rolnictwa korzystnych regulacji prawnych szybko wzrasta zainteresowanie tą formą koncentracji produkcji i kontraktacji z większymi ubojniami.
Duże możliwości sprzedaży wieprzowiny Piasecki widzi również poprzez promocję produktów regionalnych. Masarnie , które znajdują się na terenie małych miasteczek czy wsi mogłyby wytwarzać produkty regionalne i na pewno chętnie odwiedzane byłyby przez konsumentów.
Szans na rozładowanie rynku wiceprezes KRIR upatruje także w rolnictwie ekologicznym, które mogłoby zagospodarować choć parę procent wieprzowiny. Wielu rolników zajmuje się przecież hodowlą tradycyjnych ras świń . Można byłoby także położyć większy nacisk na rozwój wysokojakościowej rzemieślniczej produkcji mięsa i wędlin . Są to bowiem najczęściej produkty ekologiczne o unikalnych walorach smakowych.
7890709
1