Trwająca już osiem miesięcy susza w Australii spowodowała nie tylko ogromne straty w uprawach zbóż i roślin.
Klęska coraz bardziej daje się we znaki hodowcom bydła. Brakuje nie tylko wody, ale także paszy dla zwierząt. Wprawdzie ceny żywca wołowego wzrosły o 10%, ale żywe zwierzęta są coraz tańsze, bo hodowcy boją się powiększać stada. Cierpi także cała branża mięsna. W ubiegłych latach Australia była jedną z największych potęg w produkcji i przetwarzaniu wołowiny.