Mamy sukces! Skromny, ale znaczący. Po dwóch latach twardej walki Unia wprowadza wreszcie ceny minimalne na truskawki importowane z Chin, które nie mogą być wprowadzane na rynek europejski po cenach niższych niż 684 EURO za tonę. Jest nadzieja, że na truskawkowym rynku przestaną rządzić importerzy z Chin i że polscy rolnicy będą mogli sprzedawać swoje truskawki po przyzwoitej cenie.
Trudna pozycja wyjściowa
Sukces nie przyszedł łatwo. Pozycja wyjściowa była najgorsza z możliwych. Polska jest truskawkową potęgą w Unii, z naszych pól pochodzi bowiem 60 procent całej unijnej produkcji tych owoców. Z truskawkowej produkcji utrzymuje się w Polsce około 100 tysięcy rodzin rolniczych i ponad 10 tysięcy rodzin pracowników zakładów przetwórczych. Praca przy zbiorze truskawek jest też źródłem wakacyjnego zarobku dla wielu młodych ludzi. Ale spadek cen i coraz większe problemy na truskawkowym rynku to był nasz problem, który inne kraje obchodził mało albo nic. W Unii trudno walczy się o sprawy jednego tylko kraju, znacznie łatwiejsza jest walka o sprawę, która łączy przynajmniej kilka państw członkowskich. Tu byliśmy sami, a przeciw sobie mieliśmy Chiny, z którymi setki firm europejskich robi dziś wielomiliardowe interesy. Wobec Chin Unia Europejska chodzi na paluszkach i raczej nie jest skłonna ryzykować pogorszenie relacji handlowych z z tym wielkim krajem z powodu jakichś tam polskich truskawek.
Byliśmy uparci
Byliśmy w Parlamencie Europejskim uparci. Nie było ani jednego posiedzenia Komisji Rolnictwa, na którym nie stawałaby sprawa owoców miękkich, z truskawkami na czele. Doszło do tego, że nawet na posiedzeniu na temat reformy rynku wina, superważnej dla całego południa Europy, debata i tak zeszła na sprawę polskich truskawek. Dziesiątki wystąpień, listów, zapytań do Komisji Europejskiej, to musiało wreszcie przynieść efekty. Początkowa niechęć zmieniła się w obojętność, potem przyszło zainteresowanie, a na końcu życzliwość. Do Polski wysłane zostały dwie misje eksperckie, Komisja Rolnictwa odbyła wyjazdowe posiedzenie w Polsce, spotkała się z rolnikami, w szczególności na wielkim wiecu w Lubanii w powiecie rawskim, w Parlamencie Europejskim odbyła się nietypowa demonstracja – rolnicy przywieźli dwie tony smacznych polskich truskawek, którymi częstowano posłów. No i w końcu udało się przeciągnąć Parlament na nasza stronę. W październiku ubiegłego roku Parlament Europejski uchwalił bardzo dobrą dla Polski rezolucję (powiem nieskromnie, że mojego autorstwa) w sprawie owoców miękkich, domagając się szerokiego wsparcia i ochrony rynku tych owoców, jak również wprowadzenia ceł antydumpingowych. To był już głos całego Parlamentu, na który Komisja Europejska nie mogła pozostać głucha. W październiku 2006 roku cła antydumpingowe zostały wprowadzone.
Ruszył zaraz ostry lobbing firm importowych, żeby te cła po 6 miesiącach znieść. My z kolei naciskaliśmy Komisję, żeby je utrzymać lub wprowadzić cenę minimalną. I wreszcie w marcu br. cena minimalna została wprowadzona.
Niektórzy powątpiewają, czy ceny te wystarczą do zapewnienia opłacalnej produkcji i twierdzą, że powinny być wyższe. Zobaczymy, jaki będzie najbliższy sezon, ale ważne jest to, że ochrona rynku została w ogóle wprowadzona, jako zasada. Teraz łatwiej już będzie domagać się wyższej ceny, o ile ta obecnie ustanowiona rzeczywiście okaże się niewystarczająca.
Cieszmy się
Cieszmy się jednak z tego, co udało się wywalczyć. Ceny minimalne, powinny pomóc polskim producentom truskawek w wygraniu batalii z konkurencją chińską.
Chcę wyraźnie podkreślić, że walka o truskawki to byłą walka nie tylko o rolnicze sprawy. Truskawki jada bowiem każdy z nas, a w każdym razie większość. Nieograniczony import z Chin mógł już wkrótce doprowadzić do likwidacji uprawy truskawek w Polsce jako całkowicie nieopłacalnej i wtedy mielibyśmy do spożycia tylko mrożone truskawki chińskie.
Są dwie piękne piosenki o truskawkach. Słynne „Truskawkowe pola” Beatlesów i „Truskawki w Milanówku” w znakomitym wykonaniu Hanny Banaszak. Groziło nam w Polsce, że truskawkowe pola znikną i pozostaną jedynie ogródkowe truskawki w Milanówku lub gdzie indziej. Na szczęście zaświtała nadzieja, że nadal jeść będziemy znakomite truskawki z polskich pól. Smacznego!
P.S. Za wspólną skuteczną walkę o polskie truskawki chciałbym serdecznie podziękować Związkowi Sadowników RP i jego przewodniczącemu Mirosławowi Maliszewskiemu (za profesjonalny lobbing), Związkowi Kółek i Organizacji Rolniczych, Krajowemu Sejmikowi Chłopów Polskich, Ministerstwu Rolnictwa (za stała i bieżącą wymianę informacji). Znakomitą pracę wykonali koledzy posłowie Zbigniew Kuźmiuk, Zdzisław Podkański, Czesław Siekierski, Witold Tomczak, Andrzej Zapałowski, Bogdan Pęk, Bogdan Golik, Wiesław Kuc, a na początku naszych działań również nieżyjący już niestety śp. poseł Filip Adwent.
Raz jeszcze dziękuję wszystkim rolnikom, którzy nas wsparli na spotkaniu z Komisją Rolnictwa podczas jej wizyty w Polsce.
7069630
1