Jeszcze półtora miesiąca temu na Podbeskidziu przy południowej granicy Polski wykryto trzy ogniska stonki kukurydzianej. Po miesiącu w samym powiecie cieszyńskim jest ich już 15. Pierwsi gospodarze dostali dyspozycje dotyczące zachowania stref ochronnych i zakaz sadzenia kukurydzy.
Ten niewielki chrząszcz jest powodem wielkich kłopotów i zmartwień na razie tylko kilku gospodarzy z powiatu cieszyńskiego. Ale już wkrótce może spędzać sen z powiek także innym.
Zalecenia Państwowej Inspekcji Ochrony Roślin przewidują tworzenie dwóch stref: w pierwszej obowiązuje płodozmian co 5 lat, w drugiej co trzy. Dla gospodarstw takich jak na Śląsku cieszyńskim, które w większości nastawione są na hodowlę bydła mlecznego, nakazy wydane przez inspektorów- to widmo bankructwa.
W małych gminach o dużej intensyfikacji produkcji kukurydzy utrzymanie płodozmianu będzie trudne bo strefy praktycznie na siebie zachodzą.
Zdesperowani rolnicy narzekają przede wszystkim na brak informacji, jak walczyć ze szkodnikami i środki proponowane do ich zwalczania będą miały wysoki poziom toksyczności . Większości rolników nie podoba się także brak jakiegokolwiek zapisu o odszkodowaniach dla gospodarstw, które poniosą z powodu stonki straty.