Inflacja rośnie, także za sprawą wysokich cen żywności.Tym bardziej aktualne staje się pytanie: czy dla PSL ważniejszy będzie interes konsumentów i niska inflacja, czy zyski producentów rolnych
Dokumenty programowe tej partii miały nas przekonać, że to partia nowoczesna, która zerwała ze starym wizerunkiem formacji reprezentującej jedną grupę społeczna. Ale gdy słyszy się wypowiedzi niektórych ludowców, to odnosi się wrażenie, że politycy PSL niewiele się zmienili.
PiS planował uwolnić rezerwy mięsa, by zatrzymać wzrost cen. GUS potwierdził we wtorek obawy PiS-u - inflacja w październiku wyniosła już 3 proc., bo drożało jedzenie.
Na reakcję przyszłego ministra rolnictwa Marka Sawickiego na plany PiS nie trzeba było długo czekać. W "Dzienniku" oświadczył on, że taki krok może być korzystny dla konsumentów, ale ucierpieliby na tym producenci żywności. Interes rolników i hodowców jest więc ważniejszy niż wszystkich pozostałych Polaków. Można oczywiście dyskutować o tym, czy moment na uwolnienie rezerw jest dobry (wg niektórych ekspertów powinno to nastąpić w pierwszej połowie przyszłego roku), ale sam sposób rozumowania Sawickiego jest dobrym prognostykiem, jak PSL zamierza wpływać na politykę gospodarczą rządu. - Pozwoliliśmy na rozwój wielkich sieci handlowych, które dyktują niskie ceny dla dostawców i wysokie dla konsumentów - oświadczył Sawicki. Brawo! Wracamy do starej retoryki, że wszelkiemu złu są winne supermarkety. Owszem, wielkie sieci traktują po macoszemu dostawców przede wszystkim z powodu bardzo długich terminów zapłaty za towar, żądają od producentów obcinania kosztów produkcji tak, że jakość żywności pozostawia wiele do życzenia. Ale jeśli chodzi o rzekomo wysokie ceny produktów, to chyba Marek Sawicki od dawna nie chodzi na zakupy. Otóż ceny pojedynczych produktów w małych sklepikach są zazwyczaj o wiele wyższe niż w wielkich supermarketach.
Spodziewam się więc, że w rządzie będzie trwała wojna lobby rolniczego z interesem wszystkich konsumentów.