Tak się złożyło, że na cukrownię wiodącą wytypowano Dobrzelin - powiedział wczoraj Tomasz Olenderek, członek zarządu KSC na spotkaniu z Komitetetm Protestacyjnym w Cukrowni Ostrowy. Czyżby więc cały program restrukturyzacji Krajowej Spółki Cukrowej Polski Cukier był jedynie dziełem przypadku...
O tym, że cukrownie wiodące przed laty wytypowano błędnie przekonani są członkowie komitetu i pracownicy Ostrów. I właśnie do tego, aby nie brnąć dalej w przypadkowe decyzje, usiłowali wczoraj przekonać Pawła Piotrowskiego, wiceministra skarbu państwa i członków zarządu Polskiego Cukru. Na spotkanie z komitetem do Ostrów tym razem przyjachali dwaj prezesi Janusz Stachowiak i Tomasz Olenderek.
- Nie jesteśmy zadowoleni, od kilku miesięcy czekamy tu na Krzysztofa Kowę, prezesa Polskiego Cukru - mówi Dariusz Jarczyński, szef związków branżowych w Cukrowni Ostrowy. - Ale pan prezes przyjechać do nas nie chce... Jeszcze przed rozpoczęciem spotkania z komitetem, pod biurowiec cukrowni podeszli pracownicy.
- Nie planujemy w Ostrowach kampanii 2006/2007 - powiedział Paweł Piotrowski, wiceminister skarbu państwa. - Od restruktureyzacji nie możemy odstąpić. Te same słowa padły także na spotkaniu z Komitetem Protestacyjnym. Janusz Stachowiak starał się uspokoić plantatorów: - Żaden burak nie zostanie nieodebrany - mówił. - Przy wygaszeniu 5 cukrowni, srednia kampania w oddziałach KSC będzie trwała 77 dni.
Ale plantatorzy, którzy od listopada aktywnie działają, aby obronić Ostrowy przed wygaszeniem nie chcieli tego słuchać. Pałeczkę osoby gorliwie przekonywującej przejął Tomasz Olenderek, który w zarządzie KSC reprezentuje... pracowników.
- Ostrowy mają szczególne położenie, bo blisko są cukrownie w Brześciu Kujawskim i Dobrzelinie - mówił Tomasz Olenderek. - Tak się złożyło, że są to cukrownie wiodące. Będzie w nich zmieniony system pracy na czterobrygadówkę. Od zaraz potrzebują 87 pracowników. W Ostrowach są za to jedne z lepszych magazynów - to spółka planuje wykorzystać. Chcemy także zamienić ochronę wewnętrzną na złożoną z pracowników cukrowni. Dobrze by było, gdyby "na zewnątrz KSC" wyodrębniła się spółka świadcząca usługi przy remontach rurek wyparkowych - spółka do tej pory korzysta z zewnętrznych firm, świadczących takie usługi. Gdyby taka firma wyłoniła się z KSC, jesteśmy w stanie podpisać długoterminowe umowy na takie prace.
Te słowa także nie przekonały Komitetu Protestacyjnego.
- W Ostrowach planujemy także zrobic serwis odzieży roboczej, to 25 tysięcy kompletów rocznie - mówił dalej Tomasz Olenderek. - Na razie zlecamy to na zewnątrz, ale...
W tym momencie nie wytrzymał Andrzej Dąbrowicz, starosta powiatu kutnowskiego na terenie którego znajduje się cukrownia.
- Ja miałem szwalnię - mówił Andrzej Dąbrowicz. - Zlikwidowałem ją z prostej przyczyny: towar z Chin jest na tyle tani, że nie opłaca się szyć. Do pracy przy maszynach potrzeni są ludzie młodzi, ze zdrowymi kręgosłupami, tego trzeba się nauczyć! W Ostrowach potrzebna jest produkcja alternatywna. Produkcja, nie serwis usługowy!
Podobnego zdania byli także inni członkowie komitetu. Lech Kraszewski miał prestensje do Tomasza Olenderka, że ten w ciągu pół roku całkowicie zmienił zdanie w sprawie Ostrów.
- Dlaczego pan tego nie mówił w listopadzie, gdy przyjechał pan tu, starając się o głosy pracowników przed wyborami do zarządu spółki - mówił Lech Kraszewski. - My przestaliśmy juz ufać temu zarządowi, to co się teraz robi, to likwidacja ostatniej opłacalnej dla rolników produkcji.
- Ja też miałem wątpliwości - odpowiadał Tomasz Olenderek. - Ale w Dobrzelin włożono już tyle pieniędzy...
Ile? - tego nie udało się jednak dowiedzieć. Ostatecznie padła kwota: mniej niż 9 milionów złotych.
- Ten argument zawsze pada, gdy zaczynamy mówić o tym, że źle wybrano cukrownie wiodące w środkowej Polsce - mówiła Elżbieta Miziołek, plantatorka, jedna z koordynatorek komitetu i działaczka Solidarności Rolników Indywidualnych. - Jak można było wybrać na wiodącą cukrownię zakład w Dobrzelinie, położony już praktycznie poza terenami plantacyjnymi. Podobno KSC miało tak dobierać cukrownie, aby zostały te, które znajdują się w centrach rejonów plantacyjnych. I tak właśnie położone są Ostrowy. Tymczasem to Ostrowy mają być wygaszone, a dwie cukrownie w Dobrzelinie i Leśmierzu, działające poza plantacjami, działają w najlepsze... Może dlatego wybrano Dobrzelin, że na mapach z czasów inkorporacji Ostrowy lokowano w różnych miejscach, nawet na północy województwa... mazowieckiego.
Można przypuszczać, że do dziś Krajowa Spółka Cukrowa nie wie, gdzie znajdują się jej oddziały - cukrownie. Na mapie, zamieszczonej na oficjalnej stronie internetowej Polskiego Cukru Dobrzelin znajduje się w miejscu Leśmierza i odwrotnie...
- A gdy mówimy, że błędnie wytypowano cukrownie wiodące, zawsze pada ten sam "argument": bo my już tyle pieniędzy zainwestowaliśmy w Dobrzelin... - kontynuowała Elżbieta Miziołek. - Może to jest ostatnia chwila, żeby się z tych błędnych decyzji wycofać, póki nie jest za późno. To za Gierka budowano cukrownie gdzie popadnie i mówiono, ze jak będzie zakład to będą i buraki. Teraz trzeba dbać o te, gdzie będzie niewieli koszt dowozu buraków, zwłaszcza, że tym też po części obciąża się plantatorów...
Z tym, że to Dobrzelin jest wytypowany na cukrownię wiodącą nie może się także pogodzić Bogumił Marciniak, burmistrz Krośniewic.
- Ostrowy to 27 lat mojego życia - mówił. - Tyle tu pracowałem. To za moich czasów wymienilismy urządzenia na pakowni. Mają nie więcej, niż 20 lat! Dobrzelin takich nie ma!
Załoga Ostrów i plantatorzy chcieliby, aby w cukrowni puścić jeszcze jedną, jak zapewniają, ostatnią kampanię. Ten rok byłby szansą na wdrożenie w zakładzie produkcji alternetywnej, ale opartej na burakach cukrowych. Najlepszym roziązaniem byłyby biopaliwa.
KSC ma własnego eksperta, który ma sprawdzić, czy w Ostrowach mozna uruchomić produkcję biopaliw.
- Dlaczego zarząd spółki tak to zorganizował, że nasze spotkanie "ostatniej szansy" jest dziś, a ekspert przyjeżdża dopiero jutro? - pytała Elżbieta Miziołek. - Nie mamy zaufania do zarządu spółki, chcielibyśmy, aby ekspertyzę przygotował niezależny specjalista. My obawiamy się, że ekspertyza już jest, a wizyta eksperta jest tylko formalnością... Mamy podstawy sądzić, że jest to nieuczciwe posunięcie zarządu.
Członkowie zarządu KSC zaproponowali w tym momencie, aby Komitet Protestacyjny powołał własnego eksperta - na własny koszt.
- Ale przecież my płacimy za waszego eksperta! - Elżbieta Miziołek była oburzona. - Jesteśmy przecież udziałowcami spółki.
Całej tej rozmowie przysłuchiwał się minister Piotrowski. - Proponuję wyciszyć emocje - mówił wiceminister skarbu państwa. - Jutro przyjedzie specjalista od biopaliw i przygotuje ekspertyzę. Proponuję spotkac się po 20 czerwca.
- Ten termin jest dla nas nie do przyjęcia - mówił Witold Antczak, cżłonek Komitetu Protestacyjnego. - W cukrowni muszą się już rozpocząć remonty, jeśli mamy ruszyć z jeszcze jedną kampanią. 20 czerwca będzie już za późno... - Niech dyrektor techniczny przedstawi listę wszystkich remontów, które muszą być zrobione do 20 czerwca - odpowiedział Janusz Stachowiak.
- A ja bym chciał, aby zarząd KSC przedstawił wreszcie jakieś wyliczenia - do rozmowy włączył się Tadeusz Woźniak, poseł ziemi kutnowskiej. - Bo nie wiem, czy jest to tylko upór zarządu czy jest to oparte na ekonomicznych podstawach. Wszystkie pytania o liczby to jak rzucanie grochem o ścianę...
- A ja jeszcze tego nie powiedziałem, ile pieniędzy spółka włożyła w Opole Lubelskie - próbował ripostować Tomasz Olenderek. - Ile w Janikowo!
- A ile spółka planuje "włożyć" w Ostrowy? - spytała Elżbieta Miziołek?
- A ile by pani chciała?
- Tyle, ile spółka może - odpowiedziała pani Elżbieta. - Dajcie je nam i zostawcie cukrownię. My sobie poradzimy...
Dyskusja trwała ponad cztery godziny. W tym czasie pod cukrownią zebrali się pracownicy i plantatorzy, którzy dojechali na wezwanie członków Komitetu Protestacyjnego. Minister Piotrowski jeszcze raz przedstawił swoją propozycję spotkania po 20 czerwca. O konieczności wygaszenia cukrowni jeszcze raz chciał przekonywać zebranych Tomasz Olenderek. Gdy przypomniano, że jest on w zarządzie spółki przedstawicielem załogi rozległ się głośny śmiech...
Plantatorzy i członkowie Komitetu Protestacyjnego postanowili jeszcze naradzić się we własnym gronie. Do późnego popołudnia dyskutowano czy i kiedy zablokować skrzyżowanie dwóch dróg krajowych w pobliskich Krośniewicach.